Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 14.09. 19
Teza, że ci wszyscy, którzy szermują namiętnie oskarżeniami o „mowę nienawiści” i tym podobne „myślozbrodnie” sami skłonni są do nietolerancji (a’ rebours) a nawet pospolitego hejtu (cokolwiek miałoby to znaczyć) nie jest ani nowa, ani nadmiernie oryginalna. Ktoś niedawno zwrócił mi uwagę, że pan, który usiłował rozpętać (żałosną w gruncie rzeczy opartą na niewiedzy i złej woli) akcję pod hasłem „dość mowy nienawiści w Radiu Zachód” sam został skazany przez sąd za hejt w sieci. Sprawa nie byłaby warta mojej uwagi, ani tym bardziej Państwa (czyli felietonu), bowiem dotyczy polityka ( samorządowca?) w najlepszym wypadku czwartej kategorii, gdyby nie … „tolerancja represywna” właśnie.
Onegdaj użyłem już tego pojęcia z pogranicza filozofii, ideologii, obyczaju i polityki poniekąd, ale obiecałem Państwu wrócić do niego, źródłowo zgoła. Rzecz bowiem w tym, że pojęcie to pochodzi z lat 60. ubiegłego wieku, a jego twórcą i propagatorem był socjolog i filozoficzny hochsztapler Herbert Marcuse (Frankfurcka Szkoła Krytyczna), ideolog zachodnich ruchów kontestatorskich, kontrkulturowych i lewicowych tego czasu. Dziś zaś większość tego typu lewicowych czy też lewackich działaczy, ale i pojedynczych publicystów zachodnich zaczadzonych owymi ideologiami świadomie lub nie, stosuje się do tych założeń bez żenady.
A oto autorskie tezy samego Marcuse’ go na temat tolerancji represywnej (wyzwalającej) – „Wyzwalająca tolerancja oznaczałaby zatem nietolerancję wobec prawicy i tolerancję dla ruchów lewicowych. Jeśli chodzi o zakres tej tolerancji i nietolerancji, musiałaby się ona rozciągnąć zarówno na płaszczyznę działania, jak i też dyskusji i propagandy, na słowa i czyny…Brak tolerancji dla ruchów reakcyjnych, zanim jeszcze staną się one aktywne, nietolerancja skierowana również przeciw myśleniu, poglądom i słowom (przede wszystkim nietolerancja wobec konserwatystów i politycznej prawicy) – te antydemokratyczne wyobrażenia odpowiadają faktycznemu rozwojowi demokratycznego społeczeństwa, które zniszczyło podstawy dla powszechnej tolerancji”* Wszystko jasne (?), o żadnym pluralizmie mowy być nie może. Casus prof. Aleksandra Nalaskowskiego, który wszak wart jest odrębnego felietonu to kolejny przykład „tolerancji opresywnej” w działaniu. A do rektora UMK doniosła na Profesora toruńska posłanka byłej (nomen omen) Nowoczesnej. „Dość dyktatury kobiet!”
* tłum. Ewa Płomińska-Krawiec