Kierowcy mają w naszym biednym kraju ciężkie życie. Są masowo odławiani przez policję, a fiskus taśmowo ich oskubuje za pomocą radarów. Jednak to nic w porównaniu do wydarzenia, które spotkało pewnego warszawskiego kierowcę. Pewnego dnia prowadził on sobie nieśpiesznie auto i został trafiony pakunkiem wrzuconym przez otwarte okno. Wiele mówi o naszej wrażliwości i stereotypach, krępujących nasze życie społeczne fakt, że nikt (ani „ludzie rozumni” z PO, ani „naprawiacze” z obozu władzy) nie zająknął się w jego obronie, choć został uderzony w trakcie prowadzenia pojazdu mechanicznego. Nikt z komentatorów ani polityków nie zwrócił uwagi na to, że chuligan-deweloper, który cisnął tę paczkę, stworzył zagrożenie w ruchu drogowym. Na wieść o tym, że w pakunku były banknoty o wartości 200 tys. zł wszyscy na wyprzódki jęli grzmieć: łapówka, korupcja, przestępstwo itp. itd., usuwając bezpieczeństwo na drugi plan. Jest jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Uderzony kierowca to samorządowiec, burmistrz dzielnicy. A co jeśli się okaże, że wrzucenie tej paczki nie było wcale przypadkowe, że to był, dajmy na to, zamach na samorządy. Gdyby tak było, to mamy kolejny dowód, że nasza biedna ojczyzna pełznie do totalitaryzmu przez udręki poniewieranych samorządowców.
Zachodzę w głowę jaki cudem klub żużlowy Falubaz utrzymuje się cały czas w ekstraklasie, choć jego podpora (współwłaściciel, były prezes i senator) dała się tak łatwo oszukać celebrycie i komediantowi. Senator Robert Dowhan wyszedł na leszcza, stając się pośmiewiskiem warszawki. Ten który go oszukał, Tomasz Karolak, kpi sobie z wierzyciela i ostrzega swoich widzów, że ponieważ „jeden senator milioner zabierze widownię”, to nie będą mieli na czym siedzieć na spektaklach. Pan Dowhan znany jest z tego, że dobrze organizuje w Zielonej Górze żużlowe igrzyska. Z tej przyczyny powszechnie uchodzi za dobroczyńcę. Zdaniem redaktora Krzysztofa Chmielnika choć trzymający ten biznes „doją publikę z kasy”, to jednak ona >>z wdzięczności się im wywdzięcza senatorskimi „togami”<<. Wszystko ma jednak swoje granice. Duży cwaniak prędzej czy później trafi na większego od siebie, a naiwny senator z prowincji zawsze przegra w trzy karty z „młodym i wykształconym z dużego miasta”. „Głupi niedźwiedziu! gdybyś w mateczniku siedział,/ Nigdy by się o tobie Wojski nie dowiedział”.
Prawdopodobnie nie ma brzydkich kobiet, są tylko niedoinwestowane. A czy kobiety są głupie? Bo mężczyźni to w zasadzie są, a już na pewno to świnie, nieprawdaż? Po głębszym zastanowieniu i z ostrożności procesowej stwierdzam, że kobiety nie są głupie. Natomiast feministki i owszem są, często i gęsto. Ponadto bywają przeraźliwymi ignorantkami. Oto znana lewaczka i feministka Wanda Nowicka bez zająknięcia walnęła w telewizorze, że „Bruno Schulz został spalony na stosie”. Dla każdej głupiej (i głupiego też) Giordano Bruno czy Bruno Schulz to ganc pomada. Zapewne poseł Wanda Nowicka ma pretensje do inteligencji, aspiruje do bycia „och, ach i ech”, ale jakaś kara za wysłanie Schulza na stos się jej należy. Może powinna śpiewać co wieczór do lustra z nadzieją „To taka głupia, to ja już nie jestem/ Może głupia, ale taka to już nie”.
Walnęła w naszą biedną ojczyznę, jak grom z jasnego nieba, wiadomość zła. Donald Tusk nie chce zostać prezydentem! Jak to – zapyta niejedna i niejeden?! Tyle wypił szampana, zakąszając kawiorem, z największymi tego świata. Odbierał wytyczne i pouczenia w kuluarach globalnej władzy. Miał okazję do tête-à-tête ze „starszymi i mądrzejszymi”, i to w angielskim języku, o niemieckim nie wspominając. Jednym słowem zna wszystkich co trzeba i w razie czego mógłby „wykonać” do nich telefon. Ku chwale ojczyzny oczywiście. Jego potencjał jest niesamowity, ale postanowił odmówić go Polsce i Polakom, i pójdzie na zmarnowanie. Pozostaje nam 500+, 13-ta emerytura i ogólne przychylanie nieba, ale nie przez Tuska. Czy zdołamy to wytrzymać? „Bo tutaj jest jak jest po prostu./ I Ty dobrze o tym wiesz.”
Rafał Zapadka
fot. Pixabay