Premier Morawiecki obiecał w swoim ekspoze sejmowym, że rząd zidentyfikuje, w porozumieniu z Sejmem, przyczyny niedoboru wolności dla obywateli i biznesu. Czyżby rząd nie dał rady, choć ma do dyspozycji dziesiątki tysięcy urzędników i miliardy złotych, ustalić tych przyczyn? Mają być wprowadzone jakieś „pakiety deregulacyjne i pakiet wolnościowy”. Deregulację ćwiczyła już z przytupem PO pomiędzy 2008 a 2011 roku w komisji Palikota („Przyjazne państwo”). Wielkie „g” z tego wyszło. Rząd nie potrafi z tamtych prac wyciągnąć żadnych nauk i jest zmuszony dopiero rozpoznać problem? Naprawdę to takie trudne?
W piątym roku „dobrej zmiany” premier przyznaje, wprawdzie nie wprost, że nadal jest zablokowany narodowy potencjał ekonomiczny i trzeba jakoś ulżyć obywatelom i biznesowi. Zanim będzie ulga to zbierze się komisja i wszystko elegancko rozpatrzy. Tymczasem 30 lat temu, za pierwszej komuny, bez komisji i propagandowego cyrku, udało się Mieczysławowi Wilczkowi wprowadzić ustawę o działalności gospodarczej, która wyzwoliła wtedy tłumioną przez komunę przedsiębiorczość milionów ludzi. Rozbuchana wolność trwała wtedy krótko. Nomenklatura szybko pojęła, że nie wygra z Polakami na wolnym rynku. Wzięli więc wolność za pysk i wprowadzili reglamentację, za pomocą kilkudziesięciu nowelizacji uchwalanych w kolejnych latach przez partie okrągłego stołu.
W 2016 r. zapytałem w Gorzowie Mateusza Morawieckiego, wtedy wicepremiera, o możliwość przywrócenia ustawy Wilczka. W odpowiedzi stwierdził, że Polska nie może teraz wprowadzić podobnej ustawy, bo wejdzie w głęboki konflikt z UE, ale – dodał uspokajająco – „będziemy upraszczać”, mając na myśli prawo gospodarcze. Upraszczanie owo, jak gdyby nigdy nic, rozwija się w najlepsze i końca nie widać. To pewne, że jeszcze nie jedno ekspoze będzie jego przedmiotem.
Uczynienie z naszego kraju „najlepszego miejsca do życia w Europie” – jak chce premier – nie będzie możliwe z władzą, która nie potrafi dać ludziom na zapęd jasnymi i prostymi prawami oraz niskimi podatkami. Nade wszystko potrzebne jest takie państwo, które zapewni „byśmy wolności naszych zażywali”, co już w XVI w. głosił mądry kanclerz Jan Zamoyski. Władza jest odpowiedzialna za budowanie wielkiego i zuchwałego ducha, zdolnego wywołać u obywateli przypływ energii, zdolnej przenosić przysłowiowe góry. Szczególnie młodzi powinni łatwo nabierać przekonania, że w Polsce da się szybować wysoko i że ryzyko się opłaci. Gdy szybując zażywasz wolności, to wzrasta pewność, że „nie polezie orzeł w gówna”.
Rafał Zapadka
fot. Pixabay