Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 07.12.19
Kategoria społeczna powiązana wszak z walorami indywidualnymi intelektem (myślenie spekulatywne), etyką jako rodzajem moralności opartej na wartościach i wiedzą na nieprzeciętnym poziomie, że o swoistych talentach nie wspomnę, to z grubsza zarys pojęcia inteligencja.
Sądząc jednakowoż po reakcjach na moje ubiegłotygodniowe dywagacje na temat „spolegliwego” (zdziwienie!?) „inteligenta” ( pojęciowe zamieszanie?), warto chyba jednak przytoczyć tu pominiętą poprzednio zgrabnie definicje słownikową: „Zdolność do postrzegania, analizy i adaptacji do zmian otoczenia oraz rozumienia, uczenia się oraz wykorzystywania posiadanej wiedzy i umiejętności zgodnie z intelektualną uczciwością”. A czynię to w imię zasad metodologicznych służących wszak wstępnemu uporządkowaniu pojęć kluczowych, bez których jakiekolwiek prawdziwe wnioski i konstatacje możliwe nie są. Ergo, cała robota , choćby publicystyczna nie tylko na nic, ale wręcz okazuje się służącą pogłębieniu semantycznego chaosu. Chaosu, w którym głównym celem jest relatywizacja mająca zgoła pragmatyczne cele.
W spolityzowanej do bólu układance z prostymi wszak hasłowymi dyrektywami: „Odebrać władzę”, „Utrzymać władzę” oddajemy głos skutecznym i cynicznym ćwierćinteligentom (spin doktorom), no w porywach pół – ,którzy wspomagani przez usłużne media tworzą tzw. główny nurt skutecznie zagłuszając jakąkolwiek mądrzejszą i uczciwszą refleksję o naszej współczesności (tu i teraz) głównie krajowej, choć przecież dalece nie tylko.
Czy zatem odróżnienie myślenia (intelektualna uczciwość!) od kombinowania, które wydaje się w naszych warunkach kluczowe, jest możliwe? Czy absolutyzowana do bólu, acz wybiórcza w istocie wolność słowa bez odpowiedzialności za nie nie jest niebezpiecznym anarchizującym miazmatem, prowadzącym do owego destrukcyjnego chaosu? Gdzie więc jesteś prawdziwa inteligencjo polska i czy jeszcze jesteś, choćby nawet w szczątkowej postaci?
Choć mam nadzieję, że siłę argumentów propaństwowych intelektualnie uczciwych wciąż jeszcze można przeciwstawić, korzystającej m.in. ze znanej manipulatorskiej techniki „przenoszenia autorytetów” (celebryci, aktorzy, literaci, naukowcy) kosmopolitycznej zideologizowanej i zidiociałej do cna hucpie! Choćby przez precyzyjne definiowanie pojęć podstawowych, w demokracji wszak kluczowych. A może i tu jestem zbytnim optymistą?