Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 13.12. 2019
Ponoć kpiarski ton nie przystoi pod datą tak symboliczną i znaczącą jak 13 grudnia. Otóż to. Relatywizowana przez ostatnie 30 lat nasza najnowsza historia zna wszak „narracje” bardziej lub mniej absurdalne i bezczelne, które do miana satyry, czy też jawnej kpiny bynajmniej nie aspirują.
Dzisiejsze wspomnienia, hołd ofiarom, ale też historycznej prawdzie o tzw. „stanie wojennym” (sic!) jego autorach i wykonawcach, celów (prawdziwych!) w tym politycznych i (geo -) nie pomijając, też nie są pozbawione wątków manipulatorskich z aktualną sytuacją polityczną w tle. Rzecz w tym, że przypomnienie o ofiarach owego Martial law, nota bene sprzecznego nawet z ówczesnym PRL – owskim prawem, autorach czyli Jaruzelskim i Kiszczaku, codziennych nadużyciach władzy, obywatelskich uciążliwościach , pojedynczych tragediach i cynicznych manipulacjach przychodzi mediom wszelakim związanych z opozycją ze zrozumiała trudnością. Wobec tego postawa tzw. mediów publicznych (będących w zdecydowanej mniejszości!!!) to jedyna możliwa i godna, ale też szanująca historyczną prawdę i pamięć. Nawet jeśli pojawiają się nowe, ale też trwają uporczywie, wbrew faktom i dokumentom próby zaprzeczania ponurej rzeczywistości owego brutalnego ataku rodzimych komunistów (sowiecka interwencja to mit i bezczelne kłamstwo) na wolnościowe ambicje Polaków. Morderstwa (m.in. Kopalnia Wujek 16 grudnia 1981 r.) i codzienny terror do dziś bez kary, co najdziwniejsze próbuje się ubrać w znane z wulgarnego marksizmu dziejowe konieczności. A w medialnych impotentnych i jałowych, okolicznościowych dyskusjach padają tzw. argumenty relatywizujące winę i skalę represji również po to, by ulubione tezy totalsów o tym, że” dziś jest gorzej niż w stanie wojennym” nie brzmiały zbyt idiotycznie.
Konkurencja wszak w bezczelności i wygadywaniu bredni jest dziś bardzo ostra i nie chodzi bynajmniej o ludzi pokroju Jachiry, Mieszkowskiego, Rusin czy Wałęsy, bowiem „rozkręciła nam się ” nieliteracko zgoła, nasza noblistka (o tempora, o mores!), która „tfu, tfu, tfurczo” rozwija tezy o polskim „kolonializmie”(Sic!).
Na koniec zaś kilka znaczących mam wrażenie wyliczeń. Zatem, urodzeni w roku 1966 r. (dziś 53 lata) mieli w 1981 lat 15. rocznik 1971, w 1981 lat 10, dziś 48, a 25 lat w 1981 mieli urodzeni w 1956 r. (dziś 63 lata), zaś urodzeni w 1980 r. maja dziś 39 lat. Rzecz w tym, że wszyscy nieomal coś stracili przez te lata 80, ale świadomymi świadkami „stanu wojennego” byli tylko ci, którzy wtedy mieli lat co najmniej 15 ( urodzeni w 1966r), zaś następne roczniki były już podatne na wszelkie możliwe nawet najbardziej bezczelne „narracje” i manipulacje. Tytułowe pytanie np. było onegdaj elementem „obrony” ZOMO – wców.