Złożony w sejmie kolejny projekt zmian w ustawach sądowych natychmiast wywołał, w kraju i zagranicą, groźną reakcję. Rozsyczały i rozterkotały się gniazda grzechotników na samą możliwość stłumienia nowelizacją buntu I Prezes SN i wielu innych sędziów. Posypały się kalumnie, groźby i wyzwiska. Tonu nadają „stare komuchy”. Były członek PZPR, aktualnie szef Fundacji Batorego, Aleksander Smolar rzuca nienawistnie: „Bandytyzm jest w centrum tej władzy”. Inny „stary komuch”, wicemarszałek sejmu Czarzasty, przezywa sędziów „mendami”, ale tylko tych, którzy ponoć wykonują rozkazy PiS. Przewodniczący Schetyna wzmacnia te bluzgi własnymi słowami: „Sędzia, który założy mundur PiS będzie potępiony”. Jednym słowem prawidłowym jest tylko sędzia z pierwszej komuny albo dopuszczony do zawodu za zgodą innych sędziów. Powołani po 2015 roku są nieprawomyślni i ci pierwsi prędzej rozpieprzą sądownictwo niż się zgodzą na – jak ich nazywają – neosędziów. Do czasu powrotu „słusznej” władzy i starych praktyk niech anarchia kwitnie a państwo gnije w najlepsze.
Gdy jesteśmy już przy „starych komuchach”, to nie od rzeczy jest wspomnieć o lubuskich. A jest ich takie zatrzęsienie, że wyrobił się tutaj bastion lewicy i wszelkich „postępaków”. Godnym ich reprezentantem wydaje się być Tadeusz Jędrzejczak, były prezydent Gorzowa, obecnie mogący na bogato wypić i zakąsić za pensję członka zarządu województwa. Nawiązując do rocznicy stanu wojennego, pochwalił się na antenie Radia Zachód, że „współtworzył nową Polskę” (sic!). (Jak się nadyma, to i wkrótce pierś podetknie do Krzyża Wolności i Solidarności.) Następnie rzucił w mikrofon skrzydlate słowa peerelowskich aparatczyków, że „gdyby nie stan wojenny, byłoby nam o wiele trudniej znaleźć porozumienie, które doprowadziło do pokojowego oddania władzy obozowi Solidarności”. Rozbierzmy sobie tą wywrotową opinię z uwagą. Zamordowanie górników Wujka, ks. Jerzego Popiełuszki, Grzegorza Przemyka i wielu innych było potrzebne do „porozumienia” i „oddania” przez „towarzyszy szmaciaków” władzy. Władzę zdobyli po trupach i oddali po trupach. Ale wsio w pariadkie, stan wojenny był potrzebny – uważa T. Jędrzejczak. Poniatno!?
„Stare komuchy” jak co roku zadbały też o właściwą oprawę nadchodzącego naszego Bożego Narodzenia. Tym razem do naplucia w twarz małowartościowemu katolickiemu narodowi wypuścili Joannę Senyszyn, pamiętającą z czułością samego Stalina. Bluzgnęła ona tym co ma w obfitości, czyli nienawiścią do katolicyzmu i polskości, i nazwała krzyż „dwiema zbitymi deskami”. Jak mogłaby nazwać Jezusa Chrystusa w żłóbku, strach pomyśleć? Stać ją na wszystko, no, może wyjąwszy taniec na rurze.
„Stare komuchy” trzymają się mocno, rozwnuczyły się i zatruwają kolejne pokolenie.
Rafał Zapadka