Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 15. 02. 20
Kontakt z rzetelną wiedzą, ale i z rzeczywistością w wypadku publicysty wydaje się być sprawą elementarną zgoła. Wśród różnych sposobów jego utrzymania jest i taki, który można określić jako kontakt z Czytelnikami ( Słuchaczami), nawet jeśli doświadczenie podpowiada w tej materii pewną metodologiczną ostrożność. Otóż, po moim ostatnim, kpiarskim nieco (przyznaję) felietonie na temat noblowskiej kandydatury Grety Thunberg zadzwonił Słuchacz (Czytelnik). Sądząc po głosie i sposobie wysławiania się osoba doświadczona, kulturalna , z (hmm..) dobrymi intencjami, acz naiwna nieco.
Oczywiście uwagi tego pana dotyczyły tak osoby panny Grety, jak i problemów globalnych, ale też postawy jaką można wobec nich zająć „tu i teraz” czyli „co robić z globalnym ociepleniem i takąż degeneracją środowiska naturalnego etc.”. Niemniej wywód Czytelnika sprowadzał się w gruncie rzeczy do tego, że ja w felietonie „czepiałem się” (to najbrutalniejsze słowo z ust mojego rozmówcy!) szwedzkiej nastolatki, która wszak ma dobre intencje i walczy tam gdzie wielu dorosłym zabrakło odwagi lub chęci. Zatem wysłuchawszy uwag owego pana poprosiłem Go o cierpliwość, bowiem postanowiłem odpowiedzieć Mu pisemnie, felietonowo.
Rzecz bowiem wydaje się nie tylko istotna, ale też charakterystyczna dość. Charakterystyczny, przytoczony przeze mnie obrazek szwedzkiej 17-latki „pouczającej” wybitnych naukowców i specjalistów oraz polityków i dyplomatów najwyższego szczebla jest… kpiną z wiedzy, nauki, doświadczenia, a i inteligencji widzów owego show nie wyłączając. Stopień manipulacji i zideologizowanej propagandy w tej materii był od dawna i jest trudny do przecenienia, a każda wymuszona tym decyzja ma przecież jakieś skutki, również finansowe. Trywialnie rzecz ujmując ktoś traci, a ktoś zyskuje, a chodzi o kwoty gigantyczne.
Przy okazji warto przypomnieć ,że wpływ Człowieka (w sensie najogólniejszym) ma sławetne „globalne ocieplenie klimatu” oblicza się (naukowo!) w promillach, a ekshibicjonistyczny idiotyzm propozycji pseudoekologów w tej materii (mniej dzieci, mniej krów, mniej mięsa etc.) wręcz poraża. Co innego zaś zdroworozsądkowa zgoła dbałość o czystość atmosfery, wód i ogólnie rzecz ujmując środowiska naturalnego. Ale do tego nie są potrzebne występy (show!) upozowanej na złe, skrzywdzone dziecko, szwedzkiej pannicy pełne wszak komunałów i zideologizowanych tez. Natomiast sprytne pomieszanie tych dwóch problemów sprawia, że ludzie autentycznie zatroskani, pełni dobrej woli i dobrych intencji stają się mimo woli sprzymierzeńcami i zakładnikami szaleńców i manipulatorów.