Komuchy z pierwszego stalinowskiego tłoczenia są zdrajcami! Zdradzili proletariat, klasę robotniczą, odmawiając obrony pracowników najemnych i dezerterując z pola walki o wyzwolenie uciskanych przez „klasy posiadające”. Tak po prawdzie, to z jednej strony zdradzili robotników i chłopów, a z drugiej zaś zostali przez nich porzuceni. Bowiem gdy robotnicy dorobili się, trochę obrośli w tłuszczyk, to zaczęli się obawiać, że partia komunistyczna odbierze im prywatną własność i zagoni ich do komun, gdzie wszystko wspólne. A oni zdążyli już zakosztować w „drobnomieszczańskich nawykach”. Chcieli zachować „zimną wodę osobno, ciepłą osobno, szczelne rurki, kafelki, duperelki, kraniki, dywaniki”. Jednym słowem godzili się na to, aby – jak mówił Jan Kobuszewski – „Chamstwo! I drobnomieszczaństwo z [nich] wylazło”.
Choć proletariat nadzwyczajnie w świecie ich olał, to komuchy nie zniknęły, lecz się przepoczwarzyły. Zrobiły myk i znaleźli sobie proletariat zastępczy, który jest chętny, aby go wyzwalać i zabezpieczać jego interesy od tyłu i przodu. W XXI w. wers Międzynarodówki „Wyklęty powstań, ludu ziemi” odnosi się do pederastów, lesbijek, feministek, obrońców klimatu itp. Cechą charakterystyczną tych grup jest skłonność do manifestowania agresji a ich struktura i sposób działania przypominają sektę. Gdy zaspokoić ich potrzeby emocjonalne i ideowe, są wrażliwi, czyli podatni na aranżację oraz reżyserię „starszych i mądrzejszych”. Myślę, że w tym kontekście można lepiej zrozumieć udzielenie poparcia Robertowi Biedroniowi, przez starych komuchów Stanisława Cioska i Marka Belkę. Obaj zostali jego głównymi doradcami w kampanii prezydenckiej.
Ich gest ma znaczenie symboliczne i jest obliczony na skruszenie oporów zmurszałych funkcjonariuszy dawnego aparatu SB i PZPR przed zblatowaniem się SLD z homosiami i całą tą menażerią lgbt. Padł rozkaz stworzenia Nowej Lewicy, a starzy towarzysze, co to pamiętają samego Stalina, brzydzą się homoseksualistami, mając w pamięci, że w ZSRR zboczenie to było kryminalizowane od 1933 r.
Dawniej prawdziwym komunistą był ten kto maszerował na czele pochodów 1 – majowych. Dziś tęczowy komuch idzie w paradzie równości, ubrany np. w czarną koszulkę z napisem „Silny pedał, silna Polska” (marsz równości w Łodzi i Krakowie 2018) albo niosąc na patyku styropianową waginę. Nowa Lewica jest jednym wielkim „odchyleniem tęczowym”. Sierp i młot wyrzuciła na śmietnik, a zwolenników szuka raczej w darkroomach niż w przedsiębiorstwach.
Zdrada „idei klasy robotniczej” szerzy się w tym środowisku ze złośliwością i szybkością koronawirusa. Nie ma w nim żadnej nadziei, że pojawi się jakiś charyzmatyczny lider ze słusznym okrzykiem: „Towarzysze zdrada! Jesteśmy w d…pie!”.
Rafał Zapadka (25.02.2020)
fot.Pixabay