Pan prezydent poszedł na targ i rozmawiał z jednym ze sprzedawców. Ten mu rzekł „Musimy pracować. Ludzie umierają, ale to zależy od Boga, nie możemy przestać. Jeżeli nie umrzemy z powodu choroby, to umrzemy z głodu”. Pan prezydent zgodził się z tą opinią i podkreślił, że pandemia koronawirusa nie może zatrzymać gospodarki kraju.
Na targu nie był i poglądów sprzecznych z zaleceniami WHO, ministra zdrowia Szumowskiego i Głównego Inspektora Sanitarnego nie szerzył i nie szerzy nasz pan prezydent Andrzej Duda. Nikt nie może zarzucić polskiej głowie państwa, że stała się „zagrożeniem dla zdrowia publicznego”. Taki zarzut media postawiły prezydentowi Brazylii Jairowi Bolsonaro, a TT usunął jego twitty, w których namawia do wspierania zamierającej powoli gospodarki. Ciachnęli też film ze sceną na targu, a FB wywalił jego inne video, w którym przekonywał, że hydroksychlorochina może wyleczyć covida. Jak widać są na tym świecie siły, które mogą prezydentom w razie czego pokazać skąd im nogi wyrastają i bez trudu ocenzurować w tzw. wolnym internecie. Prezydent Bolsonaro jest bardzo niepoprawny, bo ignoruje nowe „11 przykazanie” – jeden od drugiego w odpowiedniej odległości – hasłem „Brazylia nie może się zatrzymać, jeżeli się zatrzyma to staniemy się drugą Wenezuelą”.
Polska jednak nie Brazylia i próbuje się ją zatrzymać surowymi prawami stanu woj …, gdzie tam wojennego, prawami nakłaniającymi ludność do samointernowania się, unikania jeden drugiego. Tę strategię narzuca limit 10 000 łóżek dla poważnie zakażonych. Spowolnienie zarażeń może co najwyżej uratować tzw. służbę zdrowia przed chaosem, ale epidemii nie zdusi na amen. Najjaśniejsza Rzeczpospolita nawet gdy stanie w miejscu, to nie upodobni się do żadnej tam Wenezueli. Prędzej już do Galicji, która ponad 100 lat temu zbudowała w tej części Europy wzorcową biedę – galicyjską biedę.
Świrus – wirus gorszy niż Stalin z Hitlerem. Bez jednego wystrzału, łapanek czy łagrów przemienia państwa w obozy odgrodzone granicami, a stare europejskie narody, bez ich wiedzy i zgody, zapędził do baraków, surowo przykazując utrzymywanie „dystansu społecznego”, wytyczył zakazane zony, nałożył areszt domowy na małolatów, a starym grzybom kazał bać się własnego cienia. Zbyt dużo ten wirus – za pośrednictwem rządów – zażądał od nas. Przy tym ignoruje zupełnie prawo wyrażone przez Małego Księcia: „Należy wymagać tego, co można otrzymać”.
Wszelkie próby ograniczania i tłumienia życia mogą je trwale wykoleić i stłamsić. Ale jeśli źródło wciąż bije, to nurt ominie przeszkody, wypłucze nowe koryto i popłynie dalej. Jacek Kaczmarski tak to po mistrzowsku ujął: „Z obu stron żwir i glina, by zatrzymać go w biegu, woda syczy i wchłania, lecz żyje; / I zakręca, omija, wsiąka, wspina się, pieni, ale płynie, wciąż płynie wbrew brzegom – / Bo źródło / Bo źródło / Wciąż bije.”
Rafał Zapadka (31.03.2020)
fot.Pixabay