Świat w gruncie rzeczy jest logiczny i nie zmienia tego faktu ignorowanie tej oczywistości. Na tę logikę składa się syzyfowy wysiłek ludzkości, ze szczególnym udziałem starań wielbicieli progresu, aby narzucić światu swoją logikę oraz rzecz, którą ludzie o wstecznych poglądach nazywają prawem naturalnym. To zabawne dla stoików zmaganie z prawem naturalnym, staje się wyraziste, kiedy bojowników o klimat, niemile zaskakuje jakiś wulkan, albo niewidoczny prąd morski, który w okolicach Grenlandii wypycha z oceanicznych głębin biliony ton ciepłej wody.
Gospodarka, rządzona chciwością, jako żywo przypomina owych durniów wierzących, że wiatraki uratują planetę. Chciwość jako gospodarczy motor, złośliwie się objawia w trakcie pandemii SARS-CoV-2. Oto bowiem wielki amerykański koncern, producent masek higienicznych na wielką, a jakże, skalę, dla mnożenia zysków, przeniósł onegdaj ich produkcję, do kraju, który ma w nosie wszystkie amerykańskie wartości zawarte w rozmaitych amerykańskich świętych księgach. Za wyjątkiem kasy, która gwarantuje tak wrednym kapitalistom jak i szlachetnym komunistom luksus i wynikające z niego rozkosze stołu i łoża.
No i kiedy Covid19 zaczął szarpać za nogawki światowego policjanta, ów decyzją swojego prezydenta, przejął produkcję giganta, uznając, że nawet jeżeli produkuje w Chinach, to jest zobligowany do dostarczenia produkcji dla krajan. Chińczykom wszystko jedno, kto te maseczki weźmie i na pewno nie będą umierać za kanclerin Merkel. Ale już nie jest egal Republice Federalnej Niemiec, która owe maseczki u amerykańskiego giganta, działającego w Chinach, zamówiła. Maseczki w Bundesrepublik z powodu epidemii są niezbędne. Niemcy ich nie produkują, ponieważ brzydzą się produkcją czegoś tak banalnego i wolą robić mercedesy i szwindle z volkswagenami. No i dzielni Niemcy gotowi byli nasadzić na karabiny gospodarcze bagnety, ale jakoś poprzestali na teutońskich pomrukach, że …gore, świadomi, że do wojny z Trumpem, mają jedynie zwilgotniałe kapiszony.
Wszytko to mały pikuś, bo dzielni niemieccy bauerzy, wierni tradycji korzystania z taniej siły roboczej ze Wschodu, lamentują, że szparagi im zgniją na polach, jeżeli rząd Polski czegoś nie zrobi i na niemieckich stołach obok wurstów pojawi się szparagowy deficyt. O niezebranych truskawkach nie będę wspominać, bo… się zaraz rozpłaczę. Taka to przodująca w Europie gospodarka.
Chciwość jako motor gospodarczy, wyrosły z protestanckiej wizji świata, tak uwielbiany także przez rodzimych pożal się Boże liberałów, ma też i dosyć interesujący socjologicznie lokalny skutek. Otóż krajowi wielbiciele koncepcji „państwa stróża”, żarliwi przeciwnicy podatków i piewcy wolności gospodarczej, w czas, kiedy im chudną portfele, dąsają się na państwo, że zbyt mało socjalistyczne i wołają – więcej, więcej, więcej kasy.
A przecież logika nakazuje wiedzieć, że świat nie zawsze robi to czego chcą ludzie i na wszelki wypadek, lepiej kierować się rozumem jak chciwością. I robić czasem rzeczy nieopłacalne zgodnie z logiką praw naturalnych, wbrew żądzy zysku.
fot.Pixabay