Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 03.05. 20
Rocznicę (229.) uchwalenia Konstytucji 3 Maja trudno pominąć ze względów historycznych i prestiżowych zgoła, nawet jeśli ów prestiż ma historyczny głównie wymiar. Jeśli zatem nie powoduje ona refleksji „tu i teraz”, pomijając wszak oklepaną formułę „historia magistra vitae” (obśmianą onegdaj przez Hegla*), to jest kolejną straconą szansą.
Spektakularny upadek nauk humanistycznych, nie tylko wszak w Polsce jest swoistym „znakiem czasu”. Toteż nie dziwi aktywność medialna przeróżnych socjologów czy politologów (jeśli socjologia i politologia są naukami humanistycznymi?), którzy ochoczo i ex catedra przepowiadają przyszłość, zaniedbując analizy przeszłości i teraźniejszości, do których onegdaj zostali powołani. No cóż „11 teza o Feuerbachu”, która zapowiadała tę rewolucyjną (nomen omen) zmianę naukowej misji ma swoje konsekwencje i dziś (marksizm wiecznie żywy?). Pozostaje jeszcze aktualna niezwykle kwestia „docta ignorantia”, ale to już temat na odrębny felieton.
Beznadziejna, niespójna, nieaktualna, uchwalona w 1997. roku (pod wodzą tow. Kwaśniewskiego), pod presją czasu, dziś wypisywana na koszulkach hasłowo i używana „ręcznie” Konstytucja RP, w olbrzymiej większości bez jakiejkolwiek znajomości treści, a osobliwie przesłania ustrojowego (sic!) czeka na zmianę. Podobnie jak postulaty odchudzenia ilościowego sejmu, obniżenia uposażeń posłom tak, aby „nie opłacało się” żyć dostatnio z biernego posłowania, ograniczenia ich immunitetów, zakazu kandydowania osób oskarżonych i… likwidacji senatu.
Ale prawdziwym „znakiem czasu” jest swoista zamiana ról w tzw. przestrzeni publicznej. To mocne wypowiedzi polityczne celebrytów ( głównie artystów), za to kabaretowe, bezwstydne i bezkarne, pełne idiotyzmów występy polityków. A 'propos moja uwagę zwrócił ostatnio występ w roli „strasznego dziadunia” prof. Strzembosza przy okazji przyznania mu nagrody im. … TW Konarskiego. Nie wiem jak zakwalifikować dzisiejsze wypowiedzi autora najbardziej bodaj bezczelniej tezy na temat lustracji środowiska sędziowskiego z 1989 r. Oczywisty idiotyzm bowiem owej tezy, że „środowisko się samo oczyści”, pozostaje nadal nie do końca wyjaśniony. Kto był zatem ewidentnym idiotą, nadawca czy odbiorcy? (tertium non datur).
*”Historia uczy jedynie tego, że nigdy nikogo, niczego nie nauczyła”.
fot.Pixabay