Kolejna rocznica uchwalenia Konstytucji 3 maja, oflagowana biało czerwonymi barwami, rytualnie grzęźnie w, udającej patriotyzm, pianie partyjnej propagandy, w której każdy próbuje swój sromotnikowy muchomorek ulokować. Ale aby nie być nadmiernie dydaktycznym zacznę od obrazu Jana Matejki. Do trucizn przejdę nieco potem. Obiecuję.
Większość tak zwanych krytyków sztuki mało rozumie, że Matejko tworzył swoistego rodzaju komiksy, wierząc, że obrazem obudzi nasz patriotyzm. Korzystał, o czym wiedzą tylko wtajemniczeni, z oddziaływania podprogowego na widza, wprowadzając na sceny swojego historycznego teatru postacie kierując się pewną ukrytą intencją. Oto zatem widzimy na sławnym obrazie procesję, na czele której idzie król wchodzący do katedry św. Jana, aby złożyć przysięgę, na wierność konstytucji, którą jako symboliczną białą kartkę trzyma tryumfalnie unosząc ją nad głowę, marszałek sejmu Małachowski, niesiony na ramionach przez entuzjastów. W centrum postać przypominająca Rejtana. To poseł Suchorzewski, trzymający za rękę, chłopca, swojego syna, którego deklarował zabić, gdyby król Konstytucję zaprzysiągł. Powstrzymuje go centralne stojący na obrazie Hugo Kołłątaj, za którego plecami znajduje się Scypion Piattoli, królewski sekretarz i redaktor Konstytucji, a także, o czym już zupełnie mało Lubuszan wie, nauczyciel młodziutkiej wówczas Doroty Biron, późniejszej Księżnej Żagańskiej, de Talleyrand. Król z rozwartymi ramionami wita się na schodach katedry z Janem Dekertem, urodzonym w Bledzewie.
O tym znakomitym obrazie można by mówić godzinami i powiedzieć – szkoda, że Państwo tego nie widzą. Zatem wygooglujcie sobie ten obraz i opis postaci uwiecznionych na nim przez Jana Matejkę, bo to fascynująca podróż w historię. Iszkoda, że dzieci w szkole zamiast czytać nudne książki, nie studiują tego wielkiego dzieła jakim jest Konstytucja 3 maja, poprzez obraz Matejki.
Bo może wtedy dowiedzieli by się, że za uchwaleniem Konstytucji stała Familia, jak wtedy określano, rodzinę króla Stasia, czyli ród Czartoryskich, którzy w ówczesnej Polsce reprezentowali stronnictwo pruskie, w odróżnieniu od Targowiczan, reprezentujących stronnictwo rosyjskie. Oba stronnictwa uważały się za patriotyczne. Wojska rosyjskie o czym także się dziatwy nie uczy stacjonowały na stałe w Polsce od bez mała 100 lat . Zatem prorosyjskość była po prostu pragmatycznością, a Katarzyna II wcale nie miała powodu, aby dokonywać zaboru, ponieważ Polska była i tak całkowicie od niej zależna. Inny punkt widzenia miały Prusy, w których koncepcji grabieży sąsiadów, była chęć zdobycia panowania na Gdańskiem, czyli ujściem Wisły. Gdańsk o czym także dziatwy w szkole się nie uczy, tuczył się przez wieki na gospodarce Polski, jak rak.
I dlatego drogą skomplikowanej gry Prusy, podsycały w Katarzynie obawy o większej niepodległości Polski, oczywistego skutku Konstytucji, a w Polsce promowały Konstytucję i zawarte w niej artykuły wzmacniające Polskę. Prowokacja się powiodła. Rozbiory się dokonały. Prusy zyskały Wielkopolskę i panowanie na ujściem Wisły, dzięki czemu stały się kontynentalnym mocarstwem.
Warto o tym wiedzieć, aby nasz patriotyzm nie był częścią gry naszych odwiecznych wrogów.