Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 17. 05. 20
Klasa polityczna (in gremio), której poziom intelektualny i etyczny spada systematycznie od lat kilkudziesięciu zgoła, zgotowała nam kolejne zamieszanie. Nie bez udziału wszak mediów wszelakich, ich właścicieli, sponsorów, ale też wszelkiej maści „oficerów prowadzących”, resortowych rodzin i środowiskowego nacisku. O sile tego ostatniego możemy się ostatnio przekonać naocznie (i „nausznie”) w występach rodzimych celebrytów, artystów, prawników i dziennikarzy (w tym muzycznych). A’ propos Trójkę opuścił właśnie nie po raz pierwszy zresztą KO Bera. W pamiętnym dla dziennikarzy roku 2007. (lustracja!) ów „przeniósł się” do „Złotych Przebojów” i po odwołaniu lustracji natychmiast powrócił.
Wracając zaś do tzw. klasy politycznej z parlamentarzystami na czele to przecież swoje sukcesy zawdzięcza ona swoim wyborcom, przy udziale partyjnych szamanów i … D’ Honta. Gdzieś wśród nas są wszak wyborcy tych wszystkich zadymiarzy z immunitetami z niejaką Jachirą na czele. Ktoś wybierał, przy obojętności prawie połowy naszych współobywateli Szczerbę, Spurek (doktor z kropką), ale też Brauna, a w lubuskiem do niedawna wielokadencyjnego „Szalonego Stefana” (posła Ziemi Lubuskiej) ostatnio zaś „Zielonego Pana Nikt”, o którym słuch po elekcji zaginął (pozdrowienia dla szefa listy KO, posła profesora Sługockiego!), a może i dobrze. Historia wszak demoralizacji społecznej, ze swoim odbiciem przedstawicielskim, nie tylko w parlamencie ma lat 30, a może i dużo więcej (homo sovieticus?). Od panświnizmu Urbana przez TKM, aż po cyniczną i skuteczną nad wyraz „doktrynę Neumanna”.
Toteż zasadnicze pytania na dziś brzmią, czy jesteśmy w stanie zdefiniować ów interes obywateli i w miarę sensowny sposób demokratycznie go egzekwować? Co w czasie osławionej pandemii jest dla nas najistotniejsze w tym delikatnym balansie między koniecznościami? Wymogi dyscypliny społecznej, spokoju działań rządzących i wspomaganie gospodarki w sensie najszerszym przy roztropnym rozluźnianiu rygorów, to wydaje się tzw. plan minimum. Kolejny „strajk przedsiębiorców” w Warszawie (hucpa bez sukcesów frekwencyjnych, ale za to z medialnymi) rodzi wszak kolejne pytania. Na co liczą (a może na kogo?) organizatorzy owej hucpy i nie chodzi bynajmniej o Jachirę? Z tymi i innymi wątpliwościami pozostawiam Państwa na kolejny tydzień.
* „Cui bono” to formuła stosowana powszechnie np. w kryminalistyce, jednakowoż przydatna również w uczciwych analizach społecznych
fot.Pixabay