Zaprowadzenie oraz utrzymanie ładu i porządku na odcinku treści przeznaczonych do masowej konsumpcji wymaga ciężkiej pracy i finezji. Odbiorca nie może się przecież pokapować, że to co trafia na rynek, do obiegu w kulturze masowej jest odpowiednio spreparowane i obliczone na wywołanie pożądanych reakcji. Dlatego robota w mediach, głównie w telewizji, ale także w teatrze i rozrywce, jest zarezerwowana dla prawdziwych fachowców, którzy wiedzą jak robić, aby widz, słuchacz, czytelnik jak najdłużej trwali w przekonaniu, że to wszystko spontan, odlot i efekt nieograniczonej wolności tworzenia.
Prawdziwi fachowcy są zatem potrzebni nawet w puszczaniu radiowej listy przebojów, gdyż na jej szczycie powinny być jedynie słuszne piosenki. Kto ma decydować, które są słuszne? Na przykład Marek Niedźwiecki, który przez kilkadziesiąt lat doglądał piosenek w „Trójce”. Już tego nie robi, bo się obraził i właśnie rzucił pracę. Ciekawe, że uczynił to nie z powodu cenzury, którą zarzucają rozgłośni totalne autorytety i politycy, lecz „w związku z posądzeniem mnie o nieuczciwość – jak sam ogłosił – w przygotowywaniu audycji”. Nieuczciwość i manipulacje zarzucili mu jego szefowie, którzy w pocie czoła, bez udziału redaktora, ustalili „prawidłowe wyniki głosowania”. W naszej biednej Polsce mamy w tym sezonie 3 najważniejsze sprawy: noszenie „naryjników” przeciw wirusowi, przeprowadzenie wyborów prezydenckich i prawidłowe ustalanie listy przebojów.
Nieoczekiwanie pojawiło się (i szybko znikło) na facebuku zuchwałe oskarżenie, że M. Niedźwiecki już za pierwszej komuny, w latach 80. ubiegłego wieku, domagał się pieniędzy za wsadzenie piosenki na wysokie miejsce na swojej liście. Jak tam było, tak tam było – niech to rozstrzygnie sąd. Jak inaczej można udowodnić swoją uczciwość, gdy się jest oskarżanym o łapówkarstwo?
Lista przebojów, gdy już zapewni się jej popularność, jest skutecznym narzędziem organizowania i stymulowania sprzedaży popularności szansonistów i utworów słowno-muzycznych. Śpiewać i grać każdy może, ale zarabiać na tym prawdziwe pieniądze to już nie każdy, nie byle kto. Kontrola rynku to bardzo poważna sprawa. Za pierwszej komuny nadzór nad nim sprawowali oficerowie prowadzący. Obecnie – poważne, ale pozostające w cieniu organizacje ponadnarodowe, przed którymi się zgina dziób pingwina, a stada „dziennikarzyn”, przebierając nogami, robią co trzeba, aby tylko dzioba zamoczyć w dostępnej melasie.
Nie wypada się dziwić, że piosenka „Twój ból jest lepszy niż mój”, która „godzi i narusza”, wywołała absmak dyrektorów radia, nominowanych na stanowiska przecież przez ludzi obozu Dobrej Zmiany. Wystarczy, że wśród nich znajdzie się jakiś zdesperowany narwaniec, gotowy do obrony swego stołka za wszelką cenę, to łatwo można go sprowokować do głupiej, nieadekwatnej reakcji, takiej jak np. zablokowanie strony internetowej. A można było nie blokować niczego, a tylko opublikować prawdziwe wyniki. Ale by wtedy wszystkich zatkało! Nie wiem czy zwycięstwo tego manifestu politycznego, zwanego dla niepoznaki piosenką, w plebiscytowej zabawie było ustawione, jednym słowem – czy to była prowokacja? Z całą pewnością tego wykluczyć nie można. Tak jak nie można wykluczyć, że Niedźwiecki Marek jest niewinny jak dziewica i w ogóle jest do rany przyłóż niedźwiedź.
Wymierzona w Jarosława Kaczyńskiego i PiS piosenka zaktywizowała wyjątkowo także członka naszego rządu. W dniu wolnym od pracy, tj. w niedzielę 17 czerwca, minister rozwoju Emilewicz Jadwiga walnęła protest, na firmowym papierze z orłem w koronie, przeciwko usunięciu Kazika, zażądał wyjaśnień i powrotu piosenki na fale. Nie da się ukryć, że nasza władza (w osobie wicepremierki) ma rozmach, trzyma słuszną linię i jest pracowita jak mrówka, bo choć urobiona po łokcie w zabezpieczaniu nam rozwoju, znalazła czas na obronę jednej piosenki. Chcąc nie chcąc członek rządu został marketingowcem pana Staszewskiego i kto wie czy nie pomoże mu zwiększyć sprzedaży i pomnożyć zyski? Mając takie wsparcie nie powinno nikogo dziwić, że Kazik zażądał wycofanie utworu z listy „Trójki”, gdyż „Trujka” (patent prof. K. Pawłowicz) nie jest mu już potrzebna.
Rafał Zapadka (19.05.2020)