Ha, wychodzi na to, że telewizja rządowa nieoczekiwanie wprowadziła w sobotę, 13 czerwca, wątek żydowskich roszczeń do tzw. mienia bezspadkowego. TVP Info poczęstowała kandydata Trzaskowskiego pytaniem: „Dlaczego, kiedy był pan wiceministrem spraw zagranicznych, nie walczył pan o interes polski, gdy dochodziło do roszczeń ze strony organizacji żydowskich, jeśli chodzi o mienie żydowskie?” Trzaskowskiego zatkało, zdołał tylko bałaknąć „Nie będę odpowiadał na insynuacje” i wymigał się od odpowiedzi. We wtorek, 16 czerwca, trochę odtajał na tyle, że był zdolny po angielsku oświadczyć, iż jest „zaskoczony wyciągnięciem tematu roszczeń organizacji żydowskich w trakcie kampanii wyborczej”. Na więcej, czyli na odniesienie się do meritum, stać go już nie było.
Zapytajmy dlaczego, u licha, jest on zaskoczony? Czy to temat zakazany? Czyżby w naszej młodej demokracji dano nam wolną rękę pod warunkiem, że będzie ona „jak wolna rączka, ale w trybach”? Nie wyciągać, nie nagłaśniać, nie wierzgać przeciwko ościeniowi roszczeń żydowskich, bo „Pero, pero, / Bilans musi wyjść na zero”*.
Zagranie kartą roszczeń przez obóz władzy jest o tyle zaskakujące, że po zebraniu 200 tys. podpisów pod obywatelskim projektem ustawy „anty – 447” rzecznik PiS w styczniu 2020 r. oświadczyła twardo, że zgłaszanie takich projektów jest bezsensowne (sic!). Projekt ten jest obecnie procedowany w sejmie, wbrew żądaniom jego odrzucenia w pierwszym czytaniu przez Koalicję Obywatelską i Lewicę (oni wiedzą z której strony jest chleb posmarowany). W tym czasie Zjednoczona Prawica głosem posła A. Mularczyka zapewnia, że sprawa mienia bezspadkowego „faktycznie nie istnieje”. Nieistnienie tego i wielu innych problemów, z jakim przyszło nam się znosić, za sprawą żydowskiego antypolonizmu, jest wyższą formą niezaprzeczalnego ich istnienia. Zachowanie naszej władzy i polityków wobec Żydów i ich hagady (propagandy) przypomina najczęściej paniczną ewakuację z magazynu materiałów wybuchowych, dozorowanego przez pijanych połykaczy ognia.
Za jaką przyczyną kordon policji nie dopuścił grupy polskich obywateli do bramy obozu Auschwitz, którzy chcieli uczcić rodaków, pierwszych ofiar tej kaźni, w 80 rocznicę pierwszego transportu więźniów? Prezydent Oświęcimia (z PO) zakazał im przejścia ulicami, gdyż cel ich manifestacji „pokrywał się z odbywającymi się na terenie obozu uroczystościami państwowymi” (takie numery to tylko w Polsce). W rezultacie uroczystości obywatelskie zostały przez władzę sparaliżowane. A pan Prezydent Duda, który w tym czasie czcił, otoczony oficjelami, pierwsze ofiary Auschwitz, nie zechciał nawet symbolicznie zaznaczyć, że jest z obywatelami, którzy z modlitwą maszerowali pod bramę, że łączy go z nimi wspólna pamięć o rodakach, pierwszych ofiarach niemieckiego obozu. Uczynił to zapewne z jakiegoś ważnego powodu.
Nasza władza często kluczy w obliczu żydowskich roszczeń, unika stanowczych działań i ostentacyjnie dystansuje się od oczekiwań niektórych grup obywateli, domagających się skutecznego tępienia antypolonizmu, na równi z antysemityzmem. Dopóki nie wyjaśni się więc dlaczego tak jest, dopóty naród będzie starał się na własną rękę, nawet ulegając stereotypom i „teoriom spiskowym”, dociec przyczyn. W desperacji będzie gotów nawet zaakceptować winę „pijanych połykaczy ognia”. Kogoś przecież trzeba ubrać w odpowiedzialność za ten stan rzeczy, bo „Pero, pero, / Bilans musi wyjść na zero”.
Przypomnienie w ostatnich dniach przez TVP istnienia roszczeń żydowskich zostało potraktowane przez Żydów za niebywałą zuchwałość. „The Jerusalem Post” uznał to za atak rządu na opozycję. Z kolei American Jewish Committee zaalarmował, że oczernia się kandydata Trzaskowskiego za pomocą nagłaśniania mitu „organizacji żydowskich”, które rzekomo starają się wyłudzić miliardy w celu zwrotu mienia. A powszechnie wiadomo, że takie organizacje nie istnieją. Wobec powyższego chyba ten wątek zostanie w ostatnich dniach kampanii wyborczej zmarginalizowany i wyborcy będą ze wszystkich nadajników ostrzeliwani lbgt, czyli zanudzą nas na śmierć opowieściami o ***upie Maryni, która tak naprawdę jest wypindrzonym Robertem. (Tak może być pod warunkiem, że ambasador Mosbacher nie zmarszczy brwi.)
Ach, ile trzeba starań i ile należy zrobić ustępstw, aby wesoło śpiewać „Pero, pero, / Bilans musi wyjść na zero”. Zero dla naszego biednego kraju, a dla „starszych i mądrzejszych” kilka zer po jedynce?
Rafał Zapadka (16.06.2020)
* Piosenka Jana Kaczmarka „Zerowy bilans, czyli pero”
fot.Pixabay