Równoważnikiem słowa buc są m.in. wyrazy blagier, burak, żłób. Rozmnożyli się tacy jak, nie przymierzając, prawnicy, których urodzaj w latach 70-tych XX w. prof. Zygmunt Ziembiński (wykładał logikę na prawie w Poznaniu) kwitował: gdzie splunąć tam prawnik. Dzisiaj buców urodzaj nie tylko wśród kauzyperdów, przeniknęli do wszystkich zawodów. Wśród „inteligencji tfurczej” jest ich szczególnie dużo. Rozpanoszyli się na wyższych uczelniach, głównie wśród tzw. pracowników nauki, na kierunkach humanistycznych. Przez co stały się one wylęgarnią wszelkiego lewactwa i postępowego postępu. Na wielu uniwersytetach buc buca bucem pogania. A na dodatek rozpanoszyli się w życiu politycznym i internetowym, imitując haj lajf, który w rzeczywistości jest chamskim demi-monde’em.
W roli klasycznego buca wystąpił ostatnio przewodniczący lubuskiej PO, profesor Uniwersytetu Zielonogórskiego, Waldemar Sługocki. Podniecony po zażyciu „antypisu” (w PO wszyscy to biorą do kawy), strzelił sobie fotkę z „klepsydrą” informującą o „odejściu” prezydenta Dudy. Na zdjęciu zapraszająco wskazuje ją dłonią, manifestując w ten sposób aprobatę dla „chamskiej hołoty”, która na afiszu, nad nazwiskiem prezydenta, umieściła znak fucka. Wymowa pozy jaką przybrał ten „uczony” burak jest równoznaczna z programowym hasłem totalsów „j***ć PiS”, a w każdym razie niewiele się od niego różni. Część internautów zareagowała na ustawkę Sługockiego zdecydowanie negatywnie. Nawet pojawiły się obraźliwe epitety, wśród których „zero” czy „osioł” były najłagodniejsze. Pan redaktor Życzkowski zdziwił się i kulturalnie zapytał jakim trzeba być człowiekiem, by z nieskrywaną radością publikować coś podobnie niskiego? Z kolei np. pani Ewa Brodowska nie zechciała być tak grzeczna i odpaliła ostro: „Takiej gnidzie moralnej powinno się zabronić kontaktów dydaktycznych z młodzieżą”.
Na reakcją obronną nie trzeba było długo czekać. Po prostu inkryminowane zdjęcie zostało usunięte, a profesor (profesor?!), jak gdyby nigdy nic, zaprzeczył, że jest autorem tej informacji. Nie zaprzeczył jednak, że to on jest na tym zdjęciu. A mógł przecież powiedzieć, że to jakiś sobowtór.
Poseł Waldemar Sługocki już kiedyś próbował zaprzeczać (wtedy jako senator) ekscesowi jakiego dopuścił się w Gorzowie w 2019 r. Otrzymującym 500 zł na dzieci zarzucił kołtuństwo i przyjmowanie od rządu łapówek. Wywołał tym medialną burzę i zuchwale, wbrew faktom, nazwał „zwykłym chamstwem” sugestie, rzekomo rozpowszechniane przez Radio Zachód, jakoby był przeciwnikiem programu 500 plus. Wtedy podkulił ogon pod siebie i nie zareagował na publiczny zarzut, że „posuwa się do kłamstwa”, zaprzeczając, że powiedział to co powiedział. Z tego widać, że wystarczy przygwoździć jego bezczelność, a rura mu pięknie mięknie i w popłochu zaprzecza, odcina się, prostuje, czyli pajacuje na gwałt i na wyprzódki. Jak przystało na lubuskiego buca.
Francuski bard Georges Brassens rozważał czy każdy dorosły to żłób, a z kolei kto młody ten buc. Ostatecznie doszedł do wniosku „Tu czas i wiek nie ma znaczenia, / jak ktoś jest żłób – będzie żłób, / w młodości dniach, czy w smudze cienia, / jak ktoś jest żłób – będzie żłób!”*
Rafał Zapadka (23.06.2020)
* przekład Wojciech Młynarski