Jak donosi Die Welt, to taka niemiecka gazeta, rząd niemiecki zaniepokojony antyimigranckimi demonstracjami zlecił badania sondażowe poziomu zaufania do ważnych instytucji państwa. A wiecie szanowni słuchacze, że nasi zachodni sąsiedzi od czasów Bismarcka uczuleni są na punkcie państwa i jego jakości. W imię tej właśnie dumy, dumy z jakości swojego państwa, pouczają innych, także Polskę, jak zorganizować sprawne i jedynie słuszne państwo.
W Niemczech badania opinii publicznej mają długą tradycję. One właśnie stanowiły o sukcesie państwa socjalnego wymyślonego przez Otto Bismarcka. Jako kanclerz Bismarck najpierw prowadził badania socjologicznie, a dopiero potem pozbawiał ludność możliwości decydowania o sobie. Tak powstała między innymi chora koncepcja państwowego ubezpieczenia emerytalnego.
Ankiety jakie rząd sondażowniom zlecił dowiodły, że król jest nagi, a wzorcowe państwo Unii Europejskiej, ów wzorzec jakości, lansowany jako wart naśladowania, mocno zżera korozja.
Jeżeli idzie o zaufanie do rządu, owej wiodącej siły politycznej świata, która poucza prezydenta Trumpa jak ma rządzić Ameryką, to na wschodzie Niemiec wynosi ono jedynie 35 procent. Na Zachodzie też głowy nie urywa, bo zaufanie do rządu ma „aż” 46 procent. Tymczasem to Angela Merkel szczuje Unię na Polskę i Węgry nieświadoma stanu własnej demokracji.
Władza sądownicza, którą tak bardzo Niemcy chcą nam poprawić, fetując w siedzibie swoich trybunałów Małgorzatę Gersdorf jak królowę angielską, oceniona jest jako godna zaufania jedynie przez około dwie trzecie ludności. Na Wschodzie sądownictwo niemieckie ma zaufanie u 50% ankietowanych, a na Zachodzie ma zaufanie do niemieckich sądów 69 procent ankietowanych. Znacznie większe zaufanie mają Niemcy do volkswagena, który jak wiadomo ostatnio odwala lipę i kantuje klientów. Może w związku z tymi badaniami pojawi się choć ziarenko refleksji. Może media coś takiego napiszą, że niemiecka władza zrozumie jak kiepsko spełnia oczekiwania niemieckich obywateli. Może, ale jakie mają oni zaufanie do mediów?
Ankieta ujawniła, że z mediami w Niemczech, jeżeli chodzi o zaufanie jest jeszcze gorzej. We wschodnich Niemczech wyniki badań wypadły dla mediów wręcz katastrofalnie. Jedynie 29 procent badanych we wschodnich landach ma zaufanie do telewizji, radia i gazet. Na Zachodzie zaufanie do mediów także nie zwala z nóg, bo wynosi 52 procent.
Przy okazji wyniki ankiet ujawniają socjologiczny paradoks. Otóż społeczeństwo latami sterowane ideologicznie przez komunistyczne „Neues Deutschland” okazało się odporne na pranie mózgu robione przez wielkie medialne koncerny Springera i Bauera. Komunistyczna propaganda zadziałała jak szczepionka. Wobec tego odmóżdżające detergenty wylewane gigabajtami na głowy Niemców przez tzw dziennikarzy niemieckich, kiepsko się sprawdzają.
To zaś napawa optymizmem, że i szczucie na polski rząd jakie te same niemieckie koncerny medialne organizują w Polsce, są tak samo nieskuteczne jak we wschodnich niemieckich landach. Jednym słowem – para w gwizdek.