Internet to świetne narzędzie do odkrywania rozmaitych społecznych dewiacji psychicznych i intelektualnych. Dla badacza to szeroko otwarte pole, bowiem bez psychologicznych utensyliów ludzie sami zwierzają się publiczności ze swoich deficytów emocjonalnych i psychicznych. Szczególnie interesujące jest zjawisko rezonansu emocjonalnego pomiędzy politykami a ich wyborcami.
W tym obszarze badawczym znajdziemy zapiekłe kompleksy, fobie, syndrom sztokholmski, dysonanse poznawcze, niespełnione inwestycje emocjonalne, natręctwa i wiele innych patologii. Nadto wszystkie one wzmocnione nieuctwem, tępotą intelektualną i generalnie umysłowym pustostanem.
No i mamy teraz wysyp rozmaitych antyputinowskich deklaracji szczególnie intensywnie objawianych przez opcję pruską polskiej sceny politycznej. Osobnicy, którzy miesiąc temu narzekali, że rząd nie chce się zaprzyjaźniać z Rosją, że ma w genach antyrosyjskość, że ten „konus” z Mokotowa robi z Polski Białoruś, a Ziobro chce nas wyprowadzić z Unii Europejskiej w imię likwidacji praworządności, nagle olśnieni odkryli, to co prawa strona sceny politycznej od lat mówiła o Rosji, o Putinie, o zauroczeniu nim Unii Europejskiej.
Ale „stare” w umysłach opcji pruskiej tkwi głęboko. Nadal wierzą w epokową rolę cioci Angeli i jej teczkowego Tuska na drodze do europejskiego postępu. Już co prawda zrozumieli, że Putin to polityczny bandyta, ale przez nieliczne zwoje mózgowe z trudem do świadomości przeciska się myśl, że ów bandyta to produkt hodowlany europejskich elit. Pewnego politycznego konceptu, ale także obłędu energetycznej ideologii. Rosyjsko-niemieckiej współpracy, której celem był podział wpływów w imię imperialnych interesów Rosji i Niemiec.
Teraz to wszystko się zawaliło, a niemiecka koncepcja mitteleuropy z niezbędny rosyjskim błogosławieństwem, za sprawą psychopaty z Kremla, zawaliła się z hukiem, zostawiając w Polsce nieświadomych klakierów tej koncepcji w dysonansie poznawczym. Zatem Kaczyński i PiS wciąż są bee…, Putin od jakiegoś czasu też jest już bee…, ale Angela Merkel, Niemcy, Unia Europejska, wódz na białym koniu Tusk, wszyscy ci, nie tak dawni, miłośnicy Putina mimo to nadal są cacy.
I tu następuje to co psycholodzy nazywają wyparciem. Opozycja zapomniała, że z całych sił walczyła z rządem z tego powodu, że bronił nas przed Łukaszenką, że nie chce zamknąć kopalni, że reorganizuje armię, że kupuje samoloty, że utworzył WOT, że kopie mierzeję, że zbudował gazoport i gazociąg, że…. Lista zarzutów strasznie długa. Oni o tym wszystkim zapomnieli. Wsiedli na koń i niczym światyj Juryj, piką w zad kolą rosyjską hydrę i poganiają rząd, że za mało waleczny, że się ociąga, że nic nie robi. Oczywiście używają do tego jedynie paszczy, bo w główkach i rączkach słabizna. Z narzekaniem, pluciem i lżeniem, jakoś znacznie sprawniej im w polityce idzie.
I tak sobie myślę, że Bóg Polsce sprzyja, że Polacy byli na tyle mądrzy, że onegdaj wiedzeni nie tyle rozumem, bo w rozum Polaków nie specjalnie wierzę, ale Duchem Świętym, i nie wybrali tej całej psychiatrycznej menażerii, tych politycznych nieudacznych popłuczyn po niemieckich imperialnych sentymentach. Bogu dzięki.