Historia się powtarza. Powtarza się, bo zarówno ludzka głupota jak i ludzka naiwność są wieczne. I to właśnie one w parze tworzą wir chocholego tańca, w jaki wciąga nas historia.
Zatem nic z tego co robi Putin nie jest oryginalne. To kompozycja istniejącego od setek lat wojennego oręża. Kłamstwo, przekupstwo, skrytobójstwo, spiski i wreszcie otwarta agresja. I jak zawsze w historii zło niszczy cywilizacyjny dorobek dziesięcioleci i uruchamia w ludziach pierwotne instynkty destrukcji. Redukuje cywilizacyjny dorobek ludzkości do zwierzęcego poziomu. Uświęca mord jako środek przywracający pokój. Mimo to, dobro, choć cofnięte o 100- 200 lat, jednak zawsze w ostatecznym rozrachunku zwycięża.
Putina powinno się zabić jakieś 20 lat temu, ale ludzkość wzdraga się przed prostymi rozwiązaniami. Woli się łudzić, że to co się w Rosji wtedy wykluwało, jakoś rozejdzie się po kościach, a chcący być Stalinem władca Kremla ucywilizuje się. Kiedy w Tbilisi Lech Kaczyński mówił oczywistości, świat miał go za rusofoba. Kiedy polscy renegaci na spółkę z Rosjanami go zabili, świat uznał tych, którzy nie mieli wątpliwości, kto za tym mordem stoi, za psychicznie chorych. Nie tak dawno prezydent Obama widział w oczach Putina szczerego demokratę. Trzeba także ze zgrozą stwierdzić, że Putina wykreowała Unia Europejska sterowana przez Angelę Merkel. Bo Unia „musiała” zarabiać na Rosji i karmić jej imperialne instynkty. W Polsce dopiero w ostatnich dniach cała ta proputinowska agentura tak się śmiejąca z „sekty smoleńskiej” zamilkła.
Większość z nas, nie ma wciąż pojęcia, że wojna nie zaczyna się armatnim wystrzałem, ale zaczyna się żmudnym wieloletnim kształtowaniem sposobu myślenia. Kształtowaniem poglądów, budowaniem przekonań, zaszczepianiem określonych emocji. I kiedy dzisiaj ktoś mówi, że Rosja to sposób myślenia, to musi również przyznać, że Polska to także sposób myślenia. Myślenia kształtowanego przez edukację, prasę, portale internetowe, radio i telewizje. Dlatego głęboko niebezpiecznym dla Polski, jest istnienie w Polsce struktur propagandowych obcych interesów. Tych wszystkich kanalii pragnących zakonserwować antypolski charakter polskiej edukacji. Tych rzekomych iluminarzy nauki zaszczepiających w umysłach studentów pogardę dla Polski i jej tradycji. Artystów dla których polskość jest garbem. Elitę wywracającą moralny porządek do góry nogami. Dlatego wojna o polskie media, kulturę i polską szkołę jest, a przynajmniej powinna być początkiem wojny w obronie wolnej Polski. Wojny, która dzisiaj budzi wściekłość wrogów Polski, a szczególnie tak rozplenionej w Polsce agentury antypolskich interesów.
W wojnie o Ukrainę poza frontem wojskowym istnieje front mentalny. Z jednej strony imperialne tęsknoty Putina i Rosjan, a z drugiej europejskie aspiracje ukraińskiej władzy i samych Ukraińców. Bo w ostatecznym rozrachunku wygra nie militarna siła, ale wola Ukrainy do życia w wolności. Polska ma tradycję wygrywania z militarną siłą, siłą woli istnienia po polsku, po swojemu. Nasza historia dowodzi, że ta siła pozwala wygrać z najpotężniejszym wrogiem. Tej woli należy życzyć Ukrainie i Ukraińcom. Niezależnie bowiem jak się militarne zmagania skończą Ukraina już wygrała, a Rosja przegrała. Pamiętajmy, że Polska dla uzyskania niepodległości potrzebowała ponad 100 lat i kilku przegranych powstań.