Odpowiednikiem kampanii reklamowych w handlu, są w polityce kampanie propagandowe. Propaganda ma uczynić z nerwusa oazę spokoju, a człowieka z niedowładem sukcesów, wykreować na męża opatrznościowego – powiatu o statusie miejskim. W prezydenckim „Łączniku zielonogórskim” uznali, że w Zielonej Górze jest tylko jeden mąż opatrznościowy. Nazywa się Janusz Kubicki i od 12 lat buduje, i buduje, z patosem w stylu lat 70 – tych, ubiegłego stulecia.
„Dzięki odważnym decyzjom i mozolnej pracy doprowadziliśmy do tego, że Zielona Góra przesunęła się do miast wyższej kategorii” – powiedział Janusz Kubicki na łamach swojej propagandowej gazetki i okazało się nagle, że mieszkamy już w mieście wyższej kategorii, co rzecz jasna miło łechce naszą próżność. Tytuły w najnowszym ” Łączniku zielonogórskim” powalają nas sloganami; „Budujemy, Budujemy, Naszą Zieloną Górę” i jeszcze dokopują malkontentom, produkcyjniakiem w stylu – „Zielona Góra buduje się na potęgę”.
Tania propaganda (Łącznik zielonogórski, jest za darmo), ma nam wbić do głowy, że dzięki Januszowi Kubickiemu stajemy się potężni i bierzemy udział w cudzie gospodarczym godnym miasta wyższej kategorii. Prywatną propagandę, Januszowi Kubickiemu robią ludzie, którym on za to płaci z pieniędzy zielonogórskich podatników.
Hucpa robi się tym większa im bardziej Kubicki boi się, że tych wyborów nie wygra w pierwszej turze. A że nie wygra to jest pewne, nie tylko moim zdaniem. Ludzie w Zielonej Górze od lat duszą się smogiem, a z miasta wyższej kategorii wyjechało na stałe w ciągu 12 lat rządów Janusza Kubickiego kilka tysięcy osób. I żadna propaganda tego nie zakłamie.