Europejskie instytucje badające rozwój gospodarczy alarmują, że dystanse pomiędzy gospodarkami polskich regionów rosną. Mimo znacznych środków finansowych przeznaczonych na równoważenie rozwoju cywilizacyjnego. Tymczasem Marszałek Elżbieta Anna Polak chwali się, że Lubuskie jest zielonym regionem nowoczesnych technologii. Prezydent Wadim Tyszkiewicz podczas wieczoru wyborczego na uwagę o słabości gospodarczej województwa zaatakował mnie, zarzucając mi niewiedzę, bo przecież Nowa Sól się rozwija. W Zielonej Górze coraz więcej Ukraińców, którzy pracują przy segregacji śmieci i brukowaniu zielonogórskich ulic. Pojawia się zatem pytanie o to jaka jest prawda. Kto ma rację?
Zacznę od Nowej Soli i strefy ekonomicznej, którą niczym maczugą macha prezydent tego miasta. Ma wg słów Wadima Tyszkiewicza 200 hektarów powierzchni. Dla uchwycenia skali, warto wiedzieć, że ta w Kobierzycach, pod Wrocławiem, ma rozpiętość prawie 20 km. To jedna miara.
Inną miarą gospodarczego sukcesu może być wysokość wynagrodzeń . Płace świadczą o nowoczesności gospodarki, bo przecież im wyższy jej poziom tym więcej specjalistów, a tym samym wyższe płace. W roku 2017 średnie wynagrodzenie w Nowej Soli wynosiło 4000 zł brutto. W Zielonej Górze sięgnęło kwoty 4400zł. Można uczynić zarzut, że to sprawa tego, że miasto jest stolicą regionu. Ten argument upada, bo w Kostrzynie i Żarach średnie wynagrodzenie także wynosi 4400 zł. Druga stolica regionu Gorzów, może się pochwalić średnimi płacami w wysokości 4200 zł.
Różnice rozwojowe widać też po tym, że w sąsiednich stolicach regionalnych średnie płace są znacznie wyższe. W Poznaniu to 4800zł, a we Wrocławiu 5100zł. Zatem 130 km od Nowej Soli młodzi ambitni i dobrze wykształceni ludzie mają ofertę pracy o ponad 1000 zł miesięcznie większą. Dla Nowej Soli to oczywisty dramat, bo prezydent miasta pieje tromtadracko o tworzeniu gospodarki i nie dostrzega problemu w ucieczce młodych dobrze wykształconych do Wrocławia, i ruga każdego przypominającego mu o niewygodnych faktach.
fot. Pixabay