100 lat odzyskania niepodległości, uroczystości, hymn, biało-czerwone flagi, Mel Gibson w filmiku o powrocie do domu i ojcowie naszej niepodległości. Wszystko to skłania do refleksji o domu jakim jest Polska. Gdyby nie ów mitologiczny przecież dom, nie byłoby do czego wracać. Co składa się na ów dom, kto w nim mieszkał, dlaczego się ostał i nie opustoszał pod naszą, ponad 120 letnią nieobecność? To są rzecz jasna kulturowa baza naszej narodowej tożsamości.
Ta baza przeszkadza naszym sąsiadom. Przeszkadza, bo gruba i solidna. Ale przede wszystkim piękna. Nie ma w niej jak u sąsiadów: łajdactwa, zdrady, masowych mordów. Są rzecz jasna błędy, ale nie musimy się naszej historii wstydzić. Możemy być z niej dumni. Nie ma w niej Hitlerów i Stalinów. Bismarcków, Leninów, Banderów, masowego mordowania innowierców lub politycznych konkurentów. Dlatego wroga nam agentura, której w Polsce nie brakuje, próbuje nam historię zabrać, zohydzić, przeinaczyć.
I refleksja druga. Chodzi o patronów partii politycznych jakie nas reprezentują w sejmie. Partie podobnie jak narody odwołują się do wybranych historycznych postaci. Te postaci dosyć symbolicznie pokazują relacje każdej z partii z naszą polską historią. Prawo i Sprawiedliwość odwołuje się do Józefa Piłsudskiego, Polskie Stronnictwo Ludowe do Wincentego Witosa, Narodowcy Romana Dmowskiego. Do kogo odwołuje się Sojusz Lewicy Demokratycznej? Do Wojciecha Jaruzelskiego, Ludwika Waryńskiego, Juliana Marchlewskiego? Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, poprzedniczka SLD, odwoływała się Marksa i Lenina. Trzeba przyznać, że to dosyć kiepskie wzorce Polaków i dla Polaków. Teraz SLD próbuje podpiąć się pod Ignacego Daszyńskiego.
A do jakiej historycznej postaci odwołuje się w swoim etosie Platforma Obywatelska. Tu mam trudność, bo zdaje się, że partia ta nie ma patrona. „Polska to nienormalność”, to słowa założyciela Platformy Obywatelskiej, jakby wyjęte z prozy Gombrowicza. I może dlatego partia ta nie ma polskiego patrona, którego dorobek chce wziąć na swój partyjny sztandar. Bo woli być partią bardziej europejską, jak polską.
Tak jak biedny Gombrowicz tak bardzo pragnął być kosmpolitą, bo zazdrościł Sienkiewiczowi. Sienkiewiczowi, którego jak uznaję za duchowego ojca, ojców niepodległości. Przecież to bohaterowie powieści Noblisty, niesieni w sercach Polaków, wskazali nam kierunek do naszego polskiego niepodległego domu w 1918 roku, o którym tak pięknie mówi Mel Gobson.
fot. Mel Gibson / W drodze do Niepodległej / PFN / Youtube