Czwartkowa sesja Sejmiku Województwa Lubuskiego pokazała, że Polskie Stronnictwo Ludowe nie jest przystawką w koalicji z Platformą Obywatelską – Nowoczesną i Sojuszem Lewicy Demokratycznej.
PSL okazał się głównym rozgrywającym, a do tego powiększył swój klub o dotychczas bezpartyjną Wiolettę Haręźlak w zamian za udzielone jej poparcie polityczne. Została ona przewodniczącą sejmiku lubuskiego w wyniku porozumienia zawartego pomiędzy klubami: Polskiego Stronnictwa Ludowego, Bezpartyjnych Samorządowców i Prawa i Sprawiedliwości. Żeby było ładnie, klub Koalicji Obywatelskiej (PO i Nowoczesna), również poparł Wiolettę Haręźlak, cementując tym samym dodatkowo, strategiczny sojusz z ludowcami zawarty (nie bez zgrzytów) na poziomie Zarządu Województwa Lubuskiego.
Politycy PSL po raz kolejny pokazali, że mają absolutną zdolność koalicyjną i są jedynym skutecznym zwornikiem jednoczącym w sejmiku lubuskim: PO i PiS w poparciu dla Wioletty Haręźlak z PSL. Ludowcy ugrali dla siebie również stanowiska dwóch wicemarszałków (Stanisław Tomczyszyn i Łukasz Porycki) w zamian za poparcie dla Elżbiety Polak na funkcję marszałka województwa lubuskiego.
Koalicja Obywatelska znalazła się w trudnej sytuacji politycznej na własną prośbę. Odżegnując się kategorycznie od potencjalnej koalicji z PiS-em, pozbawiła się tym samym możliwości jakiegokolwiek manewru wobec PSL, które jak należało się tego spodziewać, wystawiło KO wysoki rachunek za wspieranie Elżbiety Polak. W ten sposób PSL stał się w sejmiku lubuskim promotorem umożliwiającym skonsumowanie koalicji BS z PiS-em, a w zarządzie województwa lubuskiego, kluczowym sojusznikiem Koalicji Obywatelskiej. Pozycja polityczna Elżbiety Polak zależy przede wszystkim od wsparcia ludowców.
Jolanta Fedak i jej współpracownicy pokazali jak mając zdolność do zawierania koalicji ze wszystkimi, można zdobyć trzy bardzo ważne funkcje we władzach województwa, dysponując pięcioma mandatami – w tym jednym w wyniku politycznego transferu. Ludowcy są także posiadaczami patentu na potencjalnie nowe rozdanie polityczne, które zostało właśnie przećwiczone w sejmiku lubuskim. Współpracę PSL-u z PiS-em i BS, można przecież kiedyś przenieść również na poziom zarządu województwa, co wymagałoby politycznego błogosławieństwa z Warszawy – przynajmniej w przypadku ludowców.
To co dziś wydaje się niemożliwe może za niedługi czas okazać się konieczne i zaowocować nową polityczną układanką. Raczej prędzej niż później okaże się czy koalicja: KO, PSL, SLD – będąca w opozycji do rządu – zagwarantuje rozwój województwa lubuskiego, czy też zostanie zamieniona w trakcie bieżącej kadencji, na bardziej wydajną z udziałem: PiS, PSL i BS. Na wszelki wypadek nowy scenariusz został już owocnie przetestowany w sejmiku lubuskim.