Już miałem „zabrać się”, felietonowo rzecz jasna, za prawdę w języku, czyli ujmując rzecz skrótowo i naukowo za semantykę, w której poruszam się dość swobodnie, kiedy spojrzałem w kalendarz i okazało się, że jutro mamy oficjalne święto zwane szumnie Dniem Wolności i Praw Obywatelskich. I w gruncie rzeczy tyle w tym oczywistości, acz „diabeł jak zwykle tkwi w szczegółach”, bowiem obydwa pojęcia zawarte w owej nazwie mają niemal nieograniczoną skalę definicyjno-interpretacyjną, a to dopiero początek trudności wszelakich, w tym symbolicznych zgoła.
Zostawmy zatem rozważania filozoficzne, a skupmy się na konkretach, czyli faktach historycznych III RP, pomni wszak anglosaskiej proweniencji zasady o „gentlemanach”. Jakie więc wydarzenia historyczne wpisują się w jutrzejszą datę? Np. 34. rocznica „częściowo wolnych wyborów (pierwszych po II w. św.) do sejmu i całkowicie wolnych do senatu, zakończonych miażdżącym zwycięstwem obozu „Solidarności”, który zdobył 99 na 100 mandatów senatorskich i wszystkie 161 poselskich przypadających na kandydatów bezpartyjnych”. Rzecz ta została również symbolicznie określona jako „Koniec komunizmu” w emocjonalnym telewizyjnym wystąpieniu pewnej neurotycznej aktorki, lub też popularnie jako „pokonanie komuny” i początek III RP(?). Natomiast w świetle wiedzy odnoszącej się do faktów w postaci suto zakrapianych Magdalenkowych ustaleń (dla których oficjalny tzw. Okrągły Stół stanowił jedynie sztafaż), gdzie prym wiedli Michnik, Kiszczak, Wałęsa i Ciosek, obserwowani z godnością („kija od szczotki”) przez małomównego generała zwanego później (GW) „człowiekiem honoru”, ale też innych nerwowych nieformalnych posunięć była to raczej forma „dogadania się”(sic!).
Oszczędzając więc Państwu wielu dziwacznych szczegółów owej „zmiany”, nie oszczędzę jednakowoż jutrzejszego odświętnego dylematu, czy świętować rocznice „pokonania komuny”, czy „dogadania się z nią”? Co swego czasu dowcipnie sformułował Czarzasty zwracając się do solidarnościowego kombatanta i beneficjenta Frasyniuka: ”Wyście się z nami dogadali!” Zaś następna jutrzejsza rocznica 31. to „Sejm odwołał w nocy z 4. na 5. czerwca mniejszościowy rząd Jana Olszewskiego(tzw. „noc teczek”). I tu fakty bezpośrednie, czyli że ówczesny prezydent (O tempora, o mores!) Lech Wałęsa (TW „Bolek”) przy pomocy Tuska („policzmy głosy”), Łuczaka (PSL) czy Moczulskiego (TW „Lech”) i innych chętnych, wystraszonych lustracją zorganizował coś na kształt sejmowego puczu, obalając patriotyczno-solidarnościowo-prawicowy gabinet i skutecznie grzebiąc na lata ideę lustracji i dekomunizacji w III RP. I tu jest zatem, no może nie tyle świętować, co refleksyjnie wspominać bez wątpienia.
Oczywiście nie sposób pominąć również innego wydarzenia, czyli jutrzejszego Tuskowego marszu opozycji totalnej, który na skutek histerii wywołanej przez sejmową uchwałę zwaną (do wyboru?)”lex anty Putin” lub też „lex Tusk” zyskała chyba nowy impuls. Nota bene histeria towarzysząca tej sejmowej inicjatywie jest wręcz porównywalna z tą z 1992 roku, bohaterowie jakby ci sami, a znajomość szczegółów… nieistotna (!) Zatem tytułem swoistej pointy sięgnę jeszcze nieśmiało do TVN-owskiej „krynicy mądrości”:„Prawda już została ustalona i żadne fakty jej nie zmienią”(Kolenda). Otóż to.
Myriams-Fotos z Pixabay” target=”_blank” rel=”noopener”>fot.Pixabay