Prezydent Nowej Soli Wadim Tyszkiewicz rządzi tym miastem od 2002 roku. To świetny samorządowiec znany nie tylko z wzorcowych skutków swojej prezydentury, ale także z częstych awantur politycznych, które ostatnio, w związku z objęciem władzy przez PiS, się nasiliły. Tuż po po wyborach 2018 roku, po raz kolejny próbuje zaistnieć w mediach jako recenzent działalności rządu. Tym razem idzie o inwestorów, którzy niby byli zainteresowani, ale nie chcą inwestować w Nowej Soli. Wadim Tyszkiewicz upatruje w tym winę rządu, którego liczne defekty rzekomo odstraszają inwestorów.
Nie mam zamiaru oceniać jakości rządów tego zasłużonego i dla wielu wzorcowego samorządowca. Kiedy jednak spróbować znaleźć „twardą” miarę rozwoju miasta, to wydaje się, że liczba mieszkańców najlepiej świadczy o witalnej kondycji miasta. Nie jest bowiem błędem uznanie, że miasta rozwijające się, to miasta, w których rośnie liczba mieszkańców. Miasta, w których mieszka coraz mniej ludzi, uznaje się za miasta umierające. A jak jest z Nową Solą.
W 2000 roku ludność Nowej Soli wynosiła 43 tys. mieszkańców. W końcu 2017 ludność Nowej Soli skurczyła się do 39 tys. Procentowo to ok 10%. W dużym więc skrócie podczas kadencji prezydenta Tyszkiewicza Nowa Sól straciła ok 10% mieszkańców. Także w dużym uproszczeniu, to realna i obiektywna ocena skuteczności jego rządów. Bo co z tego, że w propagandowej laurce wszystko jest świetnie i godne pochwały, kiedy miasto wymiera, i nic nie zapowiada zmiany tego trendu.
Warto przy okazji zauważyć, że kryteria oceny rzeczywistości stosowane przez inwestorów nie pokrywają się z kryteriami jakimi oceniają skutki swojego działania samorządowcy. Samorządowcy w ocenie rzeczywistości mają skłonność do wyciągania zbyt daleko idących wniosków z wysokości słupków sondażowych i prasowych opinii, a inwestorzy wolą analizować swoje szanse na podstawie twardych danych, także demograficznych.