Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 15.12.18
Granice
Nawet najbardziej zatwardziali postępowcy i wolnościowcy pojmujący na ogół teoretycznie, choć nie tylko, postęp i wolność (dowolność?) jako stałe przesuwanie granic tego, co możliwe, normalne, przyzwoite (?!), akceptowalne, dozwolone czy wreszcie pożądane lub zalecane zwykle w sprawach jednostkowych, osobistych zgoła już tak „otwarci” na tę swoistą nieskończoność nie są. To zwykle dobry sprawdzian wiarygodności i szczerości głoszonych przez nich tez. Jednak zarówno polityczni jak kulturowi uczestnicy publicznego dyskursu medialnego w sensie najszerszym, widzą też, że stonowane, wyważone, modalne, odpowiedzialne, refleksyjne czy też mówiąc najprościej mądre wypowiedzi mają bardzo ograniczoną tzw. siłę przebicia. Owa siła na różne sposoby mierzalna wszak często decyduje o spektakularnych sukcesach czy porażkach autorów, nadawców i trudno mieć do nich pretensje, że stawiają w tym przekazie na prosty, żeby nie powiedzieć prostacki pragmatyzm.
Swego czasu słyszałem taką oto teorię uwodzicielską w swej prostocie, że podstawą złodziejstwa jest zapotrzebowanie (popyt!) na … kradzione towary. Jeśli zatem społeczne zapotrzebowanie na chamstwo, brutalizm, prostactwo, bezczelność i bezrefleksyjny idiotyzm są naszym udziałem (uwaga-uogólnienie!) to odnośne działania i wypowiedzi polityków, ludzi kultury (o tempora, o mores) czy też tzw. celebrytów są tylko adekwatną nań odpowiedzią (sprzężenie zwrotne?). W tej materii mamy wszak do czynienia z prawdziwą kulturową wojną, której reguł próżno szukać w świecie refleksji czy też elementarnej logiki, że o przyzwoitości nie wspomnę.
Natomiast działania i dziedziny opatrzone przedrostkami post- tłumaczą same przez się wszelkie cyniczne ekscesy i wykwity idiotyzmu w krystalicznej postaci. W historii ledwie 28-letniej naszej postpolitycznej demokracji mieliśmy wszak już w Sejmie RP i Partię Przyjaciół Piwa, i „lepperiadę”, i „naćpaną hołotę” (copy right by L.Miller). A dziś jeszcze pojawia się w mediach, a to Szalony Stefan (poseł Ziemi Lubuskiej), a to podgolona pani z Torunia („dość dyktatury kobiet!”), na których głosowało przecież tysiące naszych współobywateli. Zatem trudno być w tej materii optymistą, szczególnie wobec dziwacznych i wstydliwych historii towarzyszących (przypadkiem?!)… rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. Toteż pomysł sporządzania mapy politycznych ignorantów, nieuków i niebezpiecznych durniów, pajaców, oszczerców i szaleńców, zwyczajnych głupców i ich cynicznych podróbek etc., etc. wydaje się być tu adekwatnym nad wyraz. Choćby, jako wyborcza ściąga dla mniej zorientowanych.
fot. Pixabay