Bo szanowni Państwo samopoczucie w kwestii własnej sprawczości macie wielkie jak Czomolungma, ale kiedy przychodzi do wynegocjowania z PKP takiej błachostki jak rozkład jazdy, to okazuje się, że jesteście dla szeregowych urzędników poznańskiej dyrekcji kolei, babkami z piasku.
Oglądam uśmiechnięte twarze nowych radnych Lubuskiego Urzędu Marszałkowskiego. Siedzą przy stołach, szczerzą zęby i obradują w pocie czoła. Tu dadzą kasę na drogę, tam na most, a gdzie indziej na dzielnych ochotniczych strażaków. Region się od ich obradowania i gadania rozwija, a Lubuszanom żyje się coraz dostatniej.
Tylko PKP nie dorasta do wysokiego poziomu skuteczności działania nowych radnych i z brutalną bezwzględnością traktuje Lubuskie jak zaścianek. Zamiast optymistycznych zapewnień, że będzie coraz lepiej i punktualniej, likwiduje dwa istotne połączenia z Warszawą. Jedno poranne, pozwalające Zielonogórzanom udać się do stolicy w celu wykonania niezbędnych czynności służbowych bądz osobistych, oraz połączenie popołudniowe powrotne umożliwiające powyższym powrót do domów po wykonaniu wzmiankowanych czynności.
I tak oto dokonała się weryfikacja siły oddziaływania radnych wojewódzkich na rzeczywistość. Bo szanowni Państwo samopoczucie w kwestii własnej sprawczości macie wielkie jak Czomolungma, ale kiedy przychodzi do wynegocjowania z PKP takiej błachostki jak rozkład jazdy, to okazuje się, że jesteście dla szeregowych urzędników poznańskiej dyrekcji kolei babkami z piasku.
fot. Pixabay