„Ciszej nad tą trumną”
czyli o proporcjach, hierarchiach i żałobie z obyczajem iprawdą w tle
Śmierć każdego człowieka jest dramatem samym w sobie, głównie dla rodziny i bliskich, choć przecież nie tylko. Natomiast śmierć tragiczna i to osoby publicznej tędramaturgię wielokrotnie wzmacniając ma konsekwencje wielorakie kulturowe, społeczne, etyczne, a nawet polityczne.
Jednakowoż po wielu dniach od bestialskiego zabójstwa Prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza znacząca liczbawypowiedzi, działań i gestów (głównie medialnych) w tej sprawie dawno już przekroczyła wszelkie możliwe skale, łącznie ze skalą złej woli, manipulacji, złego smaku, braku kultury i wrażliwości, intelektualnej nieuczciwości, ale też (o zgrozo!) lansu. W naszym kręgu kulturowym bowiem wypracowaliśmy(?) dawno temu, mechanizmy wyrażone w prostych dość formułach np. „Ciszej nad tą trumną” czy „ O zmarłym dobrze, albo wcale”. Starożytnej proweniencji zaśRIP, ale też modlitwa, żałoba, kondolencje, zaduma, refleksje egzystencjalne, ukojenie w prawdzie (sic!) czy perspektywa eschatyczna ubrane w powściągliwość, umiar i takt, to wszak repertuar człowieka kulturalnego wobec najtragiczniejszej nawet śmierci. Cynik zapyta w tym miejscu, ale kto to zauważy?, wszak bezustanny i bezrefleksyjny medialny show (cokolwiek miałoby to znaczyć) i tu przyzwyczaił nas już w skrajnych przypadkach np. do lansu na pogrzebach.
Dziś unikam wręcz (pro domo sua) nawet serwisów informacyjnych, że o tzw. publicystyce nie wspomnę. Abrylują tam pospołu politycy (często skompromitowani) i dziennikarze (te pytania z tezą!) oraz celebryci wszelkiej maści bredzący o „mowie nienawiści”( którą najlepiej zwalcza się marszami?) i tym podobnych niedefiniowalnychabstraktach, nie odróżniając wszak mordu politycznego od zabójstwa polityka, tworząc przy tym nieprawdopodobny wręcz zgiełk, spoza którego już nawet śp. Pawła Adamowicza trudno dostrzec. I cóż z tego, że większość naszych współobywateli akceptuje ów kulturowy kanon, i autentycznie tę tragedię przeżywa, jeśli słychać i widać głównie tych, którzy owe dobre obyczaje mają za nic? Ale przecież za jakiś czas wrócą podstawowe w tej materii pytania np. o odpowiedzialność za bezpieczeństwo tamtej gdańskiej imprezy z owym tragicznym finałem. A pytań jest jeszcze dużo więcej. Czy będzie jeszcze komu (w obydwu znaczeniach tego słowa) je zadać? Jeśli wszystko jest podporządkowane… partyjnej logice, a winni już dawno zostali … wyznaczeni?
Andrzej Pierzchała
fot. Pixabay