Tego roku wiosna zaczęła się 3 lutego. Przepraszam Wiosna, bo chodzi o nową partyjną inicjatywę Roberta Biedronia. Konwencja inaugurująca zrobiona perfekcyjnie i z rozmachem za sporą zapewne kasę. Lider sam precyzyjnie wyreżyserowany, odegrał poprawnie swoją rolę przy entuzjastycznym aplauzie dobrze zorganizowanej widowni. Kto zna się nieco na socjotechnice, widział wyraznie szwy owej kreacji, ale ręce specjalistów od prania mózgów nie uwidaczniały się zbyt nachalnie. Dynamicznie sterowana klaka, dobrze radziła sobie z nieco gierkowskimi hasłami. Zdejmowanie i zakładanie marynarki we właściwych momentach mogło niejednego uwieść. A wyjście z dzieckiem na rękach jako kulminacja, dla kogoś kto nie zna Roberta Biedronia, iście amerykańskie.
W warstwie programowej obietnica świeckiego raju, w którym nie obowiązuje klauzula sumienia i w którym nikt się z nikim nie kłóci. Oczywiście po rozliczeniu rządu, którego najbardziej szkodliwych przedstawicieli osądzi Trybunał Stanu. Podniesie się emerytom, polepszy chorym, uczyni edukację świetną, a polskie uczelnie przeskoczą Harvard, opodatkuje się tacę, partie ujawnią swoje finanse, a biznesmeni będą stronili od polityki, zlikwiduje się immunitety, zrobi się, aby wszyscy byli równi. A… i zlikwiduje się górnictwo, no bo kopci.
Do konkluzji nasuwa się kilka metafor. Pierwsza to guma do żucia. Dobrze smakuje, pozwala ruszać żuchwą i się nie tyje. Druga to Piotruś Pan. Król Nibylandii, krainy wiecznego szczęścia, w której wszyscy się bawią i każdy może latać, gdy tego zechce. Bardziej dziecinna wersja zużytego nieco rockenrollowego projektu „Róbta co chceta”, tym razem z podkładem muzycznym Vivaldiego, który był katolem, czego reżyser Roberta Biedronia, zapewne ateistycznie zindoktrynowany spin doktor, nie douczył się.
Należy docenić Roberta Biedronia, za skrupulatnie, acz z pewnym mozołem, odrobioną lekcję i życzyć mu sukcesu równie dużego jaki odniósł Ruch Palikota i Nowoczesna Petru. A póki co czekamy na ujawnienie skąd pieniądze na tak piękną inaugurację. No bo przecież program Wiosny Biedronia, postuluje jawność partyjnych finansów i nie wypada posłużyć się mykiem, że kasę przywiozła w 1945 babka z robót w III Rzeszy.