Największym sukcesem województwa lubuskiego jest to, że po upływie 20 lat nadal trwa. Jego istnienie gwarantuje nam pieniądze na kilkadziesiąt tysięcy etatów w urzędach i instytucjach wojewódzkich związanych z administracją, kulturą, ochroną zdrowia i środowiska, bezpieczeństwem publicznym, zatrudnieniem et caetera. Bez województwa lubuskiego nie byłoby lokalnej stołeczności Gorzowa Wielkopolskiego i Zielonej Góry tylko goły, szaro – bury powiat i odpływ elit do Poznania, Wrocławia i Szczecina. Istnienie województwa gwarantuje nam pieniądze z Warszawy na zatrudnienie ludzi pracujących przy utrzymaniu i zarządzaniu drogami wojewódzkimi, a nawet na taką fanaberię jak chronicznie deficytowe lotnisko w Babimoście. Dzięki wojewódzkości pieniądze z budżetu pójdą w 2019 roku również na promocję województwa lubuskiego podczas festiwalu „POL and Rock” organizowanego przez Jerzego Owsiaka w Kostrzynie nad Odrą.
Geografia i demografia raczej nam nie sprzyja. Jesteśmy jednym z najmniejszych województw i znajdujemy się na końcu krajowego peletonu pod względem wkładu do narodowego PKB. Pod wieloma względami województwo lubuskie przypomina uboższą i słabiej rozwiniętą Polskę Wschodnią, czyli Polskę B. Mimo kilku spektakularnych sukcesów nasze województwo charakteryzuje się niską innowacyjnością firm. Jesteśmy rekordzistą Polski w rankingu zawodów deficytowych. Ich lista wydłużyła się w województwie lubuskim aż do 60 pozycji. Z drugiej zaś strony mamy problem z kształceniem nie tylko na poziomie zawodowym. Nasze uczelnie wyższe należą do grupy słabszych w skali kraju – mimo uruchomienia kilku atrakcyjnych kierunków kształcenia. Do kompletu deficytów województwa lubuskiego dochodzą: niskie płace i będąca skutkiem wymienionych powyżej słabości – migracja młodego pokolenia.
Dźwignie rozwoju naszego województwa są zbyt słabe i nie ma ich wiele. Należy do nich Kostrzyńsko – Słubicka Specjalna Strefa Ekonomiczna i lokalne niezbyt silne centra gospodarcze położone na obrzeżach większych lubuskich miast. Po upływie 20 lat nadal jesteśmy niezdolni do tzw. rozwoju endogenicznego czyli rośnięcia w oparciu o własne siły. Mamy za mało kapitału społecznego (w tym intelektualnego) i słaby rynek wewnętrzny – będący efektem niskich płac i niewielkiego zaludnienia. Nie poradzimy sobie bez dużych inwestycji przemysłowych takich jak budowa kopalni węgla brunatnego Gubin – Brody, która pobudziłaby znacznie lokalną gospodarkę i zapewniłaby bezpieczeństwo energetyczne naszemu województwu. Podobną inwestycję Niemcy już realizują, po drugiej stronie granicy wpisując ją w kontekst bieżącej polityki klimatycznej Unii Europejskiej.
A my? Im dłużej dryfujemy, tym więcej wydajemy pieniędzy na promocję naszego województwa. Tylko kogo i do czego chcemy przekonać?
fot.Pixabay