Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 16.02.19
Dziś już mało kto nie wie, jakie apanaże (pensje, diety, emerytury etc.) czekają naszych wybrańców zarówno w Parlamencie Europejskim jak i w Komisji czy innych europejskich instytucjach, mówiąc najkrócej w Brukseli (nawet jeśli ów parlament obraduje najczęściej w Strasburgu). Jednocześnie niewiele jest tematów takich jak zarobki, których poruszenie (choćby przy stole) nieomal gwarantuje, jeśli nie awanturę to przynajmniej grube nieporozumienie i spór. Z wyceną pracy swojej i innych w III RP nie poradziliśmy sobie, bowiem generalnie (przepraszam za słowo) w sposób modelowy, co też jest u nas stałym zarzewiem konfliktów, jak choćby ostatnie konfrontacyjne żądania płacowe nauczycielskiego związku. Negocjacje (sic!) w sprawie podwyżki np. o 30% nie mają, bowiem żadnego sensu. Pomijam tu rutynowe manipulacje porównujące cudze zarobki brutto z naszymi netto.
Ale wróćmy do „prawdziwych pieniędzy”(jak ze słynnego szmoncesu), które są udziałem naszych wybrańców, ale i innych nominatów w owej symbolicznej Brukseli. Legendy o zarobkach D. Tuska, D. Hűbner, E. Bieńkowskiej czy sędziego M. Safjana mają bowiem wiele wspólnego… z prawdą. A np. pewien były już europarlamentarzysta kupił nawet kilka kamienic w centrum Katowic z oszczędności na … europoselskiej diecie. Oczywiście takie są europejskie standardy i odnośne przepisy czyli, że to oczywiście „nie ich wina”. Można by nawet uznać dywagacje na ten temat za tabloidalne zgoła, gdyby nie autentyczne wszak motywacje wielu kandydatów, które przecież widać gołym okiem.
Problemem IIIRP jest, bowiem niezmiennie jakość (tak etyczna jak intelektualna) naszych wybrańców w demokracji przedstawicielskiej. Tu po wielokroć już obarczałem winą zarówno partyjne manipulacje przy listach (vide poseł Ziemi Lubuskiej Stefan N.) jak i brak wymagań wyborców, u których emocje i dziwaczne sympatie „wyłączają” automatycznie zdrowy rozsądek i poczucie wstydu. Patrząc na tabuny chętnych na unijną kasę, często skompromitowanych polityków, ale też dziewiczych debiutantów (?), promowanych jak nowy proszek do prania, nie mam wszak większych złudzeń. Tym bardziej, że jeden z ostatnich ideowych państwowców, rozumiejących m. in. rację stanu spocznie dziś na Powązkach. R.I.P. A może przypomnienie tej niezwykłej Postaci nawet w takich smutnych okolicznościach, właśnie da Rodakom do myślenia? Oby.