Nie ma już PRL-u a nienawiść do Żołnierzy Niezłomnych trwa w najlepsze. Utrzymująca się w 2019 r. otwarta wrogość części naukowców, chałturników i celebrytów oraz działaczy głównie SLD i Nowoczesnej do „Wyklętych” odzwierciedla zamieszkiwanie na jednym terytorium państwowym tradycyjnego narodu polskiego i „polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej” (termin ukuty przez Stanisława Michalkiewicza), która zajęła Polskę pod osłoną stalinowskich bagnetów w 1944 r. Najeźdźcy zapuścili w naszym kraju korzenie i się rozwnuczyli na kraj cały. W rezultacie „dziś trzecie pokolenie AK walczy z trzecim pokoleniem UB”.
Żydokomuna i renegaci, inaczej „Żydy” i „Chamy” (frakcje w PZPR), opanowali aparat PRL, ale odrzucili polskie wartości i sposób życia. Sprawowali władzę w swoistej konspiracji, udając etnicznych Polaków. Dowodem na to dekret z 10 listopada 1945 r. o zmianie i ustalaniu imion i nazwisk. Na jego podstawie dziesiątki tysięcy (?) aparatczyków i ubeckich oprawców zmieniło nazwiska z żydowskich i innych na polskie. W ten sposób próbowali się wtopić w polskie społeczeństwo, odrzucając jego zwyczaje, kulturę. Dla nich Wigilia jest „jeszcze przed świętami”, z golonką w roli głównej i bez opłatka („Nie dostałem szczupaka, więc będzie goloneczka w piwie, towarzyszu generale”).
Jedynymi, którzy odważyli się im przeciwstawić zbrojnie byli bohaterscy Niezłomni, którzy traktowali komunistów, jako obcych i okupantów. Dlatego Michniki i Morele zabijali ich tysiącami albo tylko wyrywali paznokcie, a potem gnoili w życiu codziennym. Przede wszystkim komuniści z pierwszego stalinowskiego tłoczenia okrążyli „Żołnierzy Wyklętych” zajadłą nienawiścią, gdyż zakwestionowali oni legalność ich władzy i odmówili udzielenia tej władzy legitymizacji. Dla czerwonego nie ma większej zbrodni niż okazanie mu pogardy oraz wyrażenie niezgody na jego pretensje do kierowniczej roli w państwie i społeczeństwie.
Obcy zdołał w naszej ojczyźnie zadomowić się, znieść jaja i wyhodować dwa następne pokolenia. „Wyssali oni z mlekiem matek” wspomnianą zajadłą nienawiść do polskości. Wzbudza ona wrzaski, gdy czcimy naszych bohaterów i okazujemy przywiązanie do naszej tradycji. Gdy czcimy Pamięć „Żołnierzy Wyklętych”, to lżą ich oskarżeniami, że byli „zbrodniarzami”, „wyrzutkami społecznymi, nierobami i frustratami”, a samo święto jest dla nich „szkodliwe i nie powinno w ogóle w Polsce powstać”. „Polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza” trwa i ma się dobrze. Nie ustaje w próbach zdominowania tradycyjnych Polaków i narzucenia im obcych norm kulturowych. Siara z „Kilera” powiedziałby, że w tej robocie „mają rozmach ***”.