Centrolewicowy układ sił w Komisji Europejskiej i Parlamencie Europejskim nie jest korzystny dla interesów Polski. Od wielu lat wspiera hegemonię Niemiec i złudną ideę wielkości Francji. Na szczęście – również dla nas – obecny układ sił jest coraz głośniej kwestionowany przez rosnącą ilość państw narodowych, zrzeszonych w Unii Europejskiej.
Nie od dziś wiadomo, że rządy Niemiec i Francji dbają głównie o interesy własnych gospodarek, naruszając często unijne zasady wspólnego rynku – m.in. swobodę wolnego przepływu osób i usług. My godzimy się na niemieckie i francuskie markety ale Niemcy i Francja robią wszystko aby polskie firmy transportowe i budowlane miały na ich rynkach rosnące problemy. Niemcy i Francja korzystając z uprzywilejowanej pozycji w Unii Europejskiej, forsują protekcjonizm wszędzie tam gdzie to odpowiada ich interesom. Dlatego Polska wsparła sojusz 16 państw UE, który zawiązał się właśnie po to aby bronić zasad wolnego, wspólnego rynku. Przywódcy 17 państw (na 27 mających członkostwo), grożą blokowaniem inicjatyw Niemiec i Francji zmierzających do ograniczenia wolnej konkurencji na obszarze Unii Europejskiej.
W tym roku również i my – jako Polacy i Europejczycy – możemy oddolnie zrobić coś co naruszy układ sił dominujący obecnie w UE. Jest on niesprawiedliwy, a do tego ideologizuje życie społeczne. Nie musimy spieszyć się do szybkiego przyjmowania euro, ani godzić się na modne nowinki obyczajowe, aby poczuć się Europejczykami. Jesteśmy częścią Europy od ponad tysiąca lat i nie potrzebujemy aby Frans Timmermans wystawiał nam oceny na świadectwie. Bycie Polakiem i Europejczykiem wcale nie oznacza akceptacji dla tak zwanego postępu, polegającego na walce z religijnością, narodami i ich tradycją kulturową. Centrolewicowa wersja wspólnej Europy jest w wyraźnej sprzeczności z poglądami jej Ojców Założycieli: Schumana, de Gasperiego i Adenauera a wizja biurokratycznej, brukselskiej czapki uciskającej demokracje narodowe, została niegdyś odrzucona przez Charles’a de Gaulle’a.
W stronę tradycji i tożsamości narodowej zwrócili się ostatnio: Duńczycy, Austriacy, Włosi i Hiszpanie decydując o politycznym kształcie swoich parlamentów. Szacunek dla tradycyjnych wartości i chęć ich obrony nie jest jak widać tylko polską specyfiką. Wybory do Parlamentu Europejskiego dodatkowo stwarzają szansę upomnienia się o interesy zwykłych ludzi, które miały być harmonizowane w unijnych instytucjach z potrzebami gospodarki. Coś jednak poszło nie tak. Dzisiejsza UE reprezentuje głównie globalne koncerny dla których pracuje w Brukseli 35 tysięcy bardzo dobrze opłacanych lobbystów. Jeśli chcemy związku państw zabiegających o wspólne dobro swoich obywateli, to warto naruszyć istniejącą obecnie strukturę władzy w unijnych instytucjach ponieważ utrwala ona hegemonię Niemiec. Unia Europejska nie powstała po to aby Niemcy czuli się w niej lepiej niż pozostałe narody.