Notatnik konserwatysty… nowoczesnego 09.03.19
Lekceważenie prowincji czyli tzw. Polski powiatowej, czy też gminnej jak kto woli, może być np. dla polityka zabójcze. Jednocześnie przymiotnik ów (powiatowy) użyty przez mnie w tytule oddaje pewien charakterystyczny rys rzeczywistości lokalnej, społecznie i mentalnie odmiennej, na co dzień tak od jej wersji globalnej, czy też centralnej w sensie państwowym i administracyjno – metropolitalnym. To wszak socjologiczny i etnologiczny elementarz. Politykiem nie jestem i nawet, jeśli moja małżonka twierdzi, że na szczęście (nie do końca wiem czy dla polityki czy dla mnie?) to żadna stygmatyzacja wynikająca z użycia mało precyzyjnych i niezręcznych pojęć mi nie grozi. Tym bardziej, że przez lat kilkadziesiąt zgoła publikowałem w różnych tytułach felietony pod wspólnym, przewrotnym hasłem: Widziane z prowincji.
Wracając jednak do filozofii ( postmodernizm tak się mieni) to przeciętny obywatel raczej bezpośrednio nie ma z nią wiele do czynienia. Wyjąwszy może pewną panią, która uparcie twierdzi, że wie o co chodzi, bo na studiach (w PRL-u) filozofię miała. Otóż to. Zwulgaryzowany marksizm, którym w PRL-u karmiono studentów wszystkich kierunków, wszystkich uczelni (z wyjątkiem KUL), to była ideologiczna papka z domieszką naiwnego materializmu i praktycznego ateizmu na miano filozofii żadną miarą niezasługująca. A popularny w moim środowisku bon mot brzmiał, że marksiści z Marksem mają tyle wspólnego, co kanciarze z Kantem. Rzecz jednak w tym, że ta z pozoru monoideologia stwarzała niektórym gorliwym jej konsumentom podstawy do okazywanie z poczuciem swoistej wyższości (siły postępu!) pogardy np. wobec ludzi wierzących, zwanych już wtedy przez ideologów „ciemnogrodem”. Zacofaniec, cham i prowincjusz z repertuarem wstecznych zabobonów uczenie zwany obskurantem to był przeciwnik postępu właśnie.
Analogia zatem narzuca się sama, bowiem postmodernizm definiowany jako filozofia płynnej względności (marksizm, egzystencjalizm, psychoanaliza, teoria krytyczna, dekonstrukcja oraz feminizm) jawi się w praktyce jako semantyczne zamieszanie i intelektualne szalbierstwo. A wynikająca z niego dowolność (wynaturzenie wolności) bez hierarchii najbardziej odpowiada … klasycznym ignorantom. Ciąg dalszy, już z przykładami, w następnym felietonie, za tydzień.
*Copy right AP