Dyskusja jaką toczymy z Panem Marszałkiem Marcinem Jabłońskim na naszym portalu, niezależnie od różnicy zdań, jest pozytywną wartością. Kiedyś, kiedy pisywałem w PULS’ie, głosiłem potrzebę opracowania Lubuskiej Racji Stanu. Ale jeden mądrala, taki lokalny Michnik, obśmiał, tę ideę, a władza jakoś nie kwapiła się do jakiejkolwiek aktywności w tej sprawie. Szkoda.
Należy ubolewać, że większość Polaków, a w tym większość tych, którzy bywają w Polsce u władzy, słabo zna historię Prus. A właśnie to państwo realizowało konsekwentnie od 1226 roku swoją rację stanu. Racja ta stała się składową pruskiego etosu państwowego żywotnego nadal w polityce niemieckiej. Może dlatego nie ma wiedzy o tym z czego się brała siła Krzyżaków i dlaczego pokonani przez polskich królów po kilkuset latach stali się naszymi zaborcami, a potem okupantami. Nic nie wiemy o pruskiej agenturze jaka penetrowała Polskę przedrozbiorową. O licznych gwałtach dokonywanych przez pruskie speckomanda na terenach przygranicznych. Na łapówkach dla ówczesnych sejmikowych działaczy. O korespondencji Fryderyka II do rosyjskich carów, w sprawie robienia w Polsce porządku przy jednoczesnej oficjalnej obronie liberum veto. Bo obrona demokracji w osiemnastowiecznej Polsce gwarantowała Prusom jej osłabianie.
Mało też nasi rządzący wiedzą, o naradach najwyższych gremiów nazistowskich, w których od roku 1943 planowano powojenną Europę. W tych stworzonych podczas wojny planach Niemcy rezygnowali z przemocy militarnej na rzecz przemocy: intelektualnej, medialnej i gospodarczej. Właśnie w tej kolejności. W tych planach było przejęcie najważniejszych dziedzin gospodarki, przez wcześniejsze opanowanie mediów i tworzenie agentury wpływu. W planach była także depopulacja terenów, które miały być w strefie niemieckich wpływów. W tym właśnie kontekście wielu badaczy XX wiecznej historii Europy, widzi nazistowskie idee w Unii Europejskiej.
Dowodem na potwierdzenie tej tezy jest osoba Waltera Hallsteina, o którym się pisze, że jest jednym z twórców wizerunku i głównych nurtów politycznych współczesnej Unii Europejskiej, i że był zaangażowanym europejczykiem i gorącym orędownikiem integracji europejskiej, a jego zaraźliwy entuzjazm i siła perswazji promowały ideę integracji. Współcześni niemieccy Europejczycy, jakoś dziwnie milczą o życiorysie tego zbrodniarza silnie związanego IG Farben. W polskiej Wikipedii także nie ma wzmianki o tym, że był zadeklarowanym nazistą, twórcą programu gospodarczego podboju krajów okupowanych przez Niemcy, w którego powojennym otoczeniu roiło się od hitlerowskich zbrodniarzy.
Warto także uzmysłowić regionalnym władzom, że Polska w sensie formalnym pozostaje w Niemcami w stanie wojny i nie ma z Niemcami traktatu pokojowego, a niemiecka ustawa zasadnicza w art. 146 zapowiada: „Niniejsza Ustawa Zasadnicza, po urzeczywistnieniu jedności i wolności Niemiec, obowiązująca cały Naród Niemiecki, utraci moc obowiązującą w dniu, w którym wejdzie w życie konstytucja przyjęta w drodze swobodnej decyzji Narodu Niemieckiego.” Co znaczy dla Lubuskiego ów oczywisty stan tymczasowości określany jako „po urzeczywistnieniu jedności” wymaga głębszej jak dotąd refleksji. Bo jeżeli rozumieć owo sformułowanie jako czekanie na „jedność”, czyli dołączenie w przyszłości jeszcze jakiś terytoriów nie należących dzisiaj do Niemiec, to Lubuskie należy do takich terytoriów. A fakt zniszczenia w latach 90 XX wieku wielu działających w regionie przedsiębiorstw, nie uzupełnionego powstaniem poważnej lubuskiej gospodarki, niski poziom szkolnictwa wyższego, a także i to, że Gazeta Lubuska ma niemieckiego właściciela, nakazuje zrewidować stan filoniemieckiej apatii jaki panuje w gremiach rządzących regionem.
fot. Pixabay