Demokratyczna Rewolucja we Francji była dziełem inteligentnych arystokratów, którzy uznali, że trzeba zrobić wszystko, co konieczne, aby niewiele się zmieniło w kwestii zachowania majątków. Ich intencją było zachowanie ekonomicznej dominacji mniejszości nad większością. Kolejnym i jak się okazało trwałym osiągnięciem „rewolucjonistów” było uzyskanie wolności od despotyzmu królów, powołujących się na tzw. prawo boskie i zastąpienie go miękkim z założenia państwem, opartym na regułach prawa stanowionego przez nowych, demokratycznych oligarchów.
Za sznurki Rewolucji Francuskiej pociągał Dom Orleański – młodsza linia rządzących Francją Bourbonów. Jak przenikliwie zauważył Jean Orieux – „Książę Orleański i jego otoczenie, w tym Talleyrand, mogą przypisywać sobie zasługę, o ile jest to zasługa, że rozpisali rewolucję na polityczne głosy, zanim się jeszcze zaczęła”. Plan był taki; Filip, książę Orleański, miał po usunięciu Ludwika XVI, króla z bożej łaski, zostać demokratycznym królem nowego typu – wybranym z woli tzw. ludu. Ekipa reżyserów rewolucji potrzebowała jeszcze głównego aktora, mieszkańców Paryża, aby ruszyć z posad bryłę świata. Dla pobudzenia wyobraźni narodu, wybrano zawołanie: Wolność, Równość, Braterstwo – najlepsze z możliwych – symbol przyszłego porządku społecznego realizowanego od dawna w lożach masońskich. Ale to co można praktykować w małych grupach ludzi wtajemniczonych i wzajemnie sobie życzliwych, jest trudną do spełnienia obietnicą w codziennej praktyce wielkich narodów
Rewolucja Francuska zagwarantowała mniejszości pełną wolność i jej namiastkę reszcie obywateli. We Francji do dziś za sznurki władzy pociągają ludzie bogaci, finansując kampanie wyborcze czołowych polityków. Równość i Braterstwo jako ładne, lecz niepraktyczne hasło spoczęło w muzeum historii doktryn politycznych a francuska klasa polityczna okopała się na własnych pozycjach. Żółte kamizelki od miesięcy przypominają elitom republikańskiej Francji, że demokracja jest umową społeczną opartą na obietnicy korzyści dla każdego obywatela.
Los Republiki Weimarskiej pokazał co się dzieje, kiedy demokracja zawodzi – jak łatwo staje się trampoliną wiodącą do dyktatury. Ale najpierw poprzedza ją upadek mitów na których demokracja została ufundowana.
fot. Pixabay