Artysta, celebryta nie może być głodny. Musi mieć gwarantowany dostęp do paśnika, aby wesoło popijać oraz zakąszać, wciągając od czasu do czasu co nieco i popalając z zaciąganiem. Za I komuny paśniki dla „świata kultury” były dobrze zorganizowane, a dostęp do nich starannie kontrolowany. Obowiązywała ścisła kolejność pobierania melasy. Najpierw „partyjni artyści” i współpracownicy służb. Porządku pilnowała SB i aparatczycy. Im artysta lepiej ocieplał władzę, im chętniej propagował treści przez nią pożądane, tym dłużej był dopuszczany do biesiad na bogato. Artysta bez pomocy władzy sczeźnie doszczętnie. Bez gwarancji państwa bądź poważnej organizacji z wielkim budżetem artysta nie ma szans dotrzeć do masowego odbiorcy i zarobić dużej kasy.
Na przełomie XIX i XX w. celebrytami byli głównie pisarze i poeci, którzy umieli odpowiadać na tzw. „zapotrzebowanie epoki”, zwalczając ziemiaństwo, zachwalając odebranie im majątków i oddanie ziemi chłopom. Wtedy nie było państwa polskiego, ale istniała organizacja, która zaprzęgła do zachwalania socjalizmu wiele wybitnych piór. Na jej czele stał prawnik i wydawca pochodzenia żydowskiego Bronisław Natanson. Płacił on wysokie honoraria, wypłacał zaliczki, za które Orzeszkowa, Żeromski czy Reymont mogli, bez większych trosk, oddać się swej twórczości. Za napisanie dwóch tomów „Ludzi bezdomnych” dostał Stefan Żeromski od Natansona 1000 rubli (parobek zarabiał 18 rubli rocznie). Za tak ogromne pieniądze każdy by dobrze wiedział z jakiego klucza śpiewać, nie fałszując. Tak jest do dzisiaj.
Jeśli zatem rynek kultury i sztuki jest tworzony i wygaszany przez decyzje mecenasów (bez różnicy, czy państwowych, czy prywatnych), to dlaczego, odkąd PiS wygrało wybory, tak liczni aktorzy, reżyserzy i inni artyści występują przeciw rządowi? Egzaltowane manifestacje nienawiści do PiS, w rodzaju oświadczenia aktorki Jandy, że czuje się „jakby ktoś na mnie sr**ł cały czas!”, zdają się świadczyć o bezbrzeżnej głupocie tego środowiska. Ostentacyjnie obrażać się na władzę, ryzykując odstawienie od paśnika z państwową melasą, mogą ci, którzy dali się przekonać, że rządy drużyny Jarosława Kaczyńskiego będą krótkotrwałe. Poza tym ludzie kultury, choć odmówili wsparcia nowej ekipie, to i tak nadal korzystają z publicznych dotacji, a ponadto zapewniono ich, że będą mogli skorzystać z zewnętrznych budżetów reżyserów naszej sceny politycznej. Jeśli te okoliczności wziąć pod uwagę, to zapisanie się „inteligencji twórczej” do totalnej opozycji niekoniecznie zaświadcza o zatraceniu przez nią instynktu samozachowawczego. Liczą się bowiem nie tylko aktualne dochody, ale i dobre widoki na przyszłe.
Bardzo prawdopodobne jednak, że kalkulacje ludzi chałtury okażą się błędne. Sądzę, że PiS jesienią wygra wybory. Pytanie czy wtedy odwinie się i przypomni skąd im nogi wyrastają? Puszczenie płazem zniewag i bluzgów nie leży w interesie poważnej władzy. A poza tym rozzuchwala i demoralizuje jeszcze jako tako porządnych.
Rafał Zapadka
fot. Pixabay