Ponieważ po stronie opozycyjnej narasta sceptycyzm co do tego czy uda się pokonać Prawo i Sprawiedliwość w jesiennych wyborach do Sejmu i Senatu to reakcją ucieczkową staje się wołanie o jeszcze większe kompetencje dla samorządów terytorialnych i lansowanie postulatu tzw. landyzacji Polski. Niektórzy samorządowcy wierzą, że uda się w ten sposób wykroić wolne od władzy centralnej, udzielne, opozycyjne, częstokroć partyjne księstewka. Aby tak się stało opozycja musiałaby najpierw wygrać wybory. Tymczasem ta wiara mocno osłabła po przegranej kampanii do Parlamentu Europejskiego.
Opozycja zamiast odważnie wskazać sposób modernizacji Polski woli chować głowę w piasek w myśl zasady, że jak się zamknie oczy w dobrze dobranym towarzystwie to nieprzyjemne zjawiska polityczne zaraz znikną. Towarzystwo wzajemnej adoracji zastawiło jednak na siebie przykrą pułapkę. Wołając dramatycznym głosem o poszanowanie konstytucji, samo zaleca jej łamanie ponieważ to właśnie ten akt prawny gwarantuje zachowanie jednolitości państwa polskiego chroniąc nas przed współczesnym rozbiciem dzielnicowym.
Reakcje lękowe i nastroje ewakuacyjne nie są dobrą pozycją wyjściową przed jesiennymi wyborami do Sejmu i Senatu. Dlatego próbą odwrócenia niekorzystnego trendu staje się św. Graal Koalicji Obywatelskiej, zwany sześciopakiem Schetyny. Czas pokaże czy ten zalążek programu pozwoli wreszcie odbić koalicyjnej tratwie od brzegu i dołączyć do głównego nurtu wydarzeń politycznych gdzie koalicja Zjednoczonej Prawicy od dawna czuje się jak ryba w wodzie.